Bogdan Czuryszkiewicz nie jest już burmistrzem Bełżyc. Zrezygnował z funkcji, bo Rada Miasta blokowała jego decyzje.
- Nie było współpracy między burmistrzem i radą, a bez tego nie ma mowy o rządach - rozkłada ręce Bogdan Czuryszkiewicz, były już burmistrz Bełżyc. - Jeśli chciałem wprowadzić zmiany w budżecie, bo przyszły nowe pieniądze z ministerstwa do podziału i trzeba je było rozdysponować, byłem blokowany. Tego się nie spotyka w Polsce, żeby radni uniemożliwiali burmistrzowi przesunięcie pieniędzy z jednego miejsca do innego. A potem będą mówić, że to moja wina, bo to ja nie zrealizowałem budżetu. Musiałem zrezygnować, bo inaczej trwałaby walka na noże.
Czuryszkiewicz zrezygnował 6 grudnia.
Przewodniczący Rady Miasta uważa, że oddanie władzy przez burmistrza to jedyne rozsądne wyjście z tej sytuacji. - Może dzięki temu gmina w końcu zacznie się rozwijać. Stoimy w miejscu. Burmistrz był w tym roku 6 miesięcy na zwolnieniu, nie panował nad sytuacją. Wystarczy przejechać się przez Bełżyce i przez sąsiednie gminy, żeby zobaczyć nieudolność władzy - argumentuje przewodniczący Zbigniew Król. I dodaje, że radni wielokrotnie składali Czuryszkiewiczowi propozycje współpracy.
Automatycznie funkcję straci też zastępca burmistrza, ale obowiązuje go 3-miesięczny okres wypowiedzenia. To on będzie pełnił funkcję burmistrza do czasu powołania komisarza. A ten będzie rządził do czasu nowych wyborów.
- Na wniosek radnych zwołałem na środę nadzwyczajną sesję. Tam podejmiemy decyzję o wygaśnięciu mandatu burmistrza. To tylko formalność, dyskusji nie będzie - ucina Król.