Michał Kalinowski z Kolczyna koło Józefowa nad Wisłą cierpi na nocną napadową hemoglobinurię i aplazję szpiku. To bardzo rzadka choroba, polegająca na niekontrolowanym rozpadzie komórek krwi i szpiku. Jedynym ratunkiem dla 20-latka jest przeszczep szpiku.
Dawcą szpiku dla Michała nie mogą być, ani jego rodzice, ani siostra (brak zgodności antygenowej z chorym). Dlatego trzeba szukać kogoś spoza rodziny. Nieważna jest płeć, czy grupa krwi. Ale może mieć znaczenie fakt zamieszkania z bliskiej okolicy (osoby z sąsiedztwa mogą być daleko ze sobą spokrewnione).
– Będziemy się starać przebadać krew tych osób w pierwszej kolejności – zapowiada Ewa Szafranek, zastępca kierownika Ośrodka Dawców Szpiku, który działa przy Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Lublinie.
Ale próbki pobrane w Borze prawdopodobnie zostaną zbadane dopiero we wrześniu. – Musimy przejść dwie procedury przetargowe – tłumaczy Szafranek. – Ministerstwo Zdrowia ogłasza konkurs na przełomie marca i kwietnia. Później podpisujemy umowę i dopiero wtedy możemy ogłosić przetarg na zakup testów.
Bez mrugnięcia okiem oddałbym szpik jeszcze raz
• Dlaczego zdecydował się Pan zostać dawcą szpiku?
– Jestem katolikiem i zawsze uważałem, że ludziom trzeba pomagać. Wcześniej oddawałem krew. Ale moim zdaniem, oddanie szpiku to nie jest żadne osiągnięcie. Zanim się zdecydowałem, rozmawiałem o tym z rodziną i lekarzami. Warto to zrobić, żeby mieć świadomość jak to wygląda od początku do końca.
• Został Pan zarejestrowany w banku dawców szpiku. Pewnego dnia zadzwonił telefon, że jest biorca.
– Padło wtedy pytanie, czy dalej podtrzymuję swoją decyzję. Później były kolejne badania. Jedyne, co
musiałem zrobić to zaszczepić się przeciwko żółtaczce (wirusowe zapalenie wątroby typu B – przyp. red.). Szczepienie jest refundowane.Bank szpiku pokrywa też koszty dojazdów na badania.
Mogą zapłacić również za utratę pensji w dniu, w którym oddaje się szpik. Jedyną niedogodnością jest tylko to, że przez pięć dni przed pobraniem 2 razy dziennie przyjmuje się zastrzyki w brzuch. Ja robiłem je sobie sam. Ale może to też robić pielęgniarka.
• Są dwie metody pozyskania komórek krwiotwórczych: separacja ich z krwi obwodowej lub pobranie szpiku kostnego z kości biodrowej.
– Metodę wybrał lekarz prowadzący, nie miałem na to wpływu. W moim przypadku była to ta pierwsza. Krew pobierana jest z żyły poprzez wkłucie. To kompletnie bezbolesne. A w szpitalu dawców szpiku traktują bardzo przyjaźnie. Są mili, pomagają na każdym kroku.
• Zrobiłby to Pan jeszcze raz?
– Bez mrugnięcia okiem. Ale teraz, po oddaniu szpiku, przez dwa lata jestem "zarezerwowany” dla tej dziewczynki.
* Imię zmienione. Dane osobowe dawców i biorców szpiku są niejawne