Najoszczędniejszy jest Krzysztof Michałkiewicz z PiS, najwięcej wydała Magdalena Gąsior-Marek z PO. Prawie 3 tysiące złotych ponad limit. Musiała te pieniądze zwrócić.
Największym rozmach miała Magdalena Gąsior-Marek (PO): wydała 143,7 tys. zł. To prawie 3 tysiące zł ponad limit.
- Nadwyżkę pokryłam z własnych pieniędzy - tłumaczy Gąsior-Marek. Najwięcej wydała na czynsz i ogłoszenia. - Przed świętami umieściłam życzenia w prasie. Za biuro poselskie przy ul. 3 Maja (centrum Lublina - dop. rp) płacę sporo, bo ok. 3 tys. zł brutto, mam też dwie filie w Lubartowie i Łęcznej - analizuje pani poseł.
Za to najbardziej oszczędny jest Krzysztof Michałkiewicz (PiS). Na wynagrodzenia dla pracowników, wynajem biura, podróże służbowe wydał 122,5 tys. zł (87 proc. limitu).
- To dobrze czy źle? Dopiero otwieram filię biura w Bełżycach, rozważam trzecią lokalizację. Dlatego mam oszczędności na wynajmie i wynagrodzeniu - tłumaczy Michałkiewicz.
Spora kwota w wydatkach posłów to podróże własnym lub pożyczonym samochodem. Niespełna 40 893 zł wyjeździł Mariusz Grad (PO). - Do Warszawy mam najdalej ze wszystkich, dojeżdżam z Tomaszowa Lubelskiego. Często bywam też w Lublinie - tłumaczy Grad.
Niewiele mniej kosztowały podróże: Tomasza Dudzińskiego (PiS), Włodzimierza Karpińskiego (PO), Grzegorza Raniewicza (PO), Jarosława Stawiarskiego (PiS) oraz Wojciecha Żukowskiego (PiS). Nic na przejazdy nie wydał Janusz Palikot (PO), który do stolicy często lata własnym samolotem.
Poseł dostaje zwrot pieniędzy za przejechanie do 3,5 tys. kilometrów miesięcznie, według stawek za kilometr obowiązujących pracowników państwowych i samorządowych. - W zależności od pojemności samochodu posłowie dostali od 25 548 do 40 954 zł - informuje biuro prasowe Kancelarii Sejmu.
Na pracownikach nie oszczędza Izabella Sierakowska (SdPl). Na ich wynagrodzenia wydała ponad połowę pieniędzy (75 tys. zł). Jest wśród lubelskich posłów rekordzistką.
Zastanawiające, że posłowie nie wydają ani złotówki na ekspertyzy, które mogłyby pomóc im w tworzeniu dobrego prawa.
- W Sejmie mamy prawników, którzy służą nam pomocą. Biuro Analiz Sejmowych ma obowiązek udzielić nam odpowiedzi w dwa tygodnie - tłumaczy Gąsior-Marek.