To zagraża nie tylko przyrodzie, ale też ludziom – alarmują mieszkańcy Braciejowic (powiat opolski). Sprawę wylewanego na łąki wywaru z gorzelni badają inspektorzy ochrony środowiska.
– Tutaj (w pobliżu gorzelni – red) jest najgorzej. Powstało cuchnące bajoro, a obok są cieki wodne. Proszę popatrzeć jak wygląda woda. Jest brudna i spieniona. A przecież to wszystko może przedostać się do Wisły. To zagrożenie dla ludzi i środowiska. No i ten fetor, który niesie się na kilka kilometrów.
Mieszkańcy zaalarmowali już inspektorów ochrony środowiska i urzędników z gminy.
– Problem jest – potwierdza Zygmunt Pyć, wójt gminy Łaziska. – Właściciel gorzelni tłumaczył, że wywozi ten wywar na pola, ale jak się okazuje wywożą go na łąki w pobliżu rzeki. To jest straszne zagrożenie dla środowiska. Pracownicy Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska w Lublinie pobrali już próbki wody.
– W ubiegły poniedziałek gorzelnia zapewniała, że to nie jest ich sprawka i że oni tego absolutnie nie robią – informuje Grzegorz Uliński, kierownik Wydziału Inspekcji WIOŚ w Lublinie. – Sam wywar może być wywożony na pola, ale ma być rozpylany, żeby nie powodował wypalania. Duże ilości nie mogą być wylewane w jedno miejsce. I nie może to być wrzątek. Poza tym wywar nie powinien się znaleźć w pobliżu rzek.
– Jeśli faktycznie jest takie rozlewisko, to na pewno nie powstało za moją zgodą – przekonuje Piotr Balas, kierownik gorzelni w Kamieniu. – To kierowcy wywożący wywar uzgadniają z rolnikami te kwestie. Sprawdzę to.
W poniedziałek inspektorzy WIOŚ w Lublinie ponownie zbadają sytuację na miejscu.