Kobieta przekazała pieniądze oszustowi, który podawał się za kolegę jej syna. Niestety z synem skontaktowała się dopiero po fakcie.
Oszust wykorzystał taki sam scenariusz, jak przy metodzie "na wnuczka”. Poprosił przez telefon o pożyczkę. Powiedział, że jest ciężko chory i musi przejść operację, żeby uratować swoje życie.
Starsza kobieta poszła do banku i zlikwidowała lokatę, żeby pomóc rzekomemu synowi. Pieniądze zapakowała w pudełko i przekazała mężczyźnie, który tym razem podał się za znajomego jej syna. W pudełku było 69 tys. zł.
Dopiero później kobieta zadzwoniła do swojego syna, żeby powiedzieć, że pieniądze wkrótce do niego dotrą. Wtedy okazało się, że syn wcale do niej nie dzwonił i że doszło do oszustwa.