O miejsce wyjazdu na zimowy wypoczynek warto zadbać już teraz. Później będzie drożej i zdecydowanie trudniej o satysfakcjonującą ofertę. Narciarski tydzień w Alpach można spędzić już za 700 złotych.
Z danych biur podróży wynika, że w zeszłym roku zanotowano 25-procentowy wzrost zainteresowania tego typu wyjazdami. Nic dziwnego, siedmiodniowy wyjazd do Italii można wykupić już za 700 zł. Ten kierunek cieszył się zresztą w tym roku największym zainteresowaniem narciarzy.
– W przeciwieństwie do krajowych stoków, tam doskonałe warunki do szusowania są po prostu gwarantowane – mówi Jacek Krawczyk, narciarz z Lublina.
Oferty obejmują noclegi i opłaty za wyciągi narciarskie, tzw. skipassy.
Średnio na ferie spędzone we Włoszech wydajemy ok. 1700 złotych, z karnetem narciarskim w cenie. Na tygodniowy wyjazd możemy jednak pojechać już za 700 złotych za osobę.
– Ceny kształtują się w różnych przedziałach. Uzależnione to jest od kierunku i terminu wyjazdu, ale także chociażby od tego, czy decydujemy się zamieszkać w apartamencie z własnym wyżywieniem, gdzie średnio zapłacimy 1200 zł, czy w hotelu, gdzie ceny dochodzą nawet 2 tys. zł.
Obecna sytuacja ekonomiczna powoduje, że Polacy nie są chętni wydawać na wakacje większych kwot, dlatego biura podróży nie podnoszą cen – wyjaśnia Bartłomiej Wójciak z biura podróży Sport Vita.
Oblegane w tym sezonie będą zwłaszcza włoskie miejscowości: m.in. Livigno z cenami pakietu ze skipassem w przedziale 700–1500 zł w apartamencie i 1500–2400 zł w hotelu. Bormio w przedziale 1300–1800 złotych w hotelu.
– W tym sezonie narciarze coraz częściej pytają o Passo Tonale, Aprica, Pinzolo i Male. Te miejscowości mogą okazać się odkryciem i hitem nadchodzącej zimy – mówi Wójciak.
Za pobyt w Paso Tonalo trzeba zapłacić 1500–2200 zł w hotelu ze skipassem, a za Apricę średnio 1600 zł. Przedstawiciele biur podkreślają, że 55 proc. wczasowiczów decyduje się na zimowy wyjazd własnym samochodem.