Zamiast delegacji trzydziestu pielęgniarek spodziewanych przez wojewodę lubelskiego, do urzędu przyszło dziś trzysta.
Najazd na urząd był do końca trzymany w tajemnicy. Przyjechały z całego regionu. Przed dziesiątą tłum był tak wielki, że całe pierwsze piętro oraz schody w Urzędzie Wojewódzkim były wyłączone z użytku. Trzymały transparenty z postulatami podwyżek.
- Trudno się nam pogodzić z tym, że dyrektorzy szpitali traktują nas źle, nie szanują nas. Jak do pracy to my, jak do podwyżek to kto inny - skarży się Barbara Basa, pełniąca obowiązki pielęgniarki oddziałowej w Chełmie z pensją 1668 zł.
- Źle zarabiamy - włączyła się Ewa Pasternak ze szpitala w Tomaszowie Lubelskim. - Po 30 latach pracy mam 1500 zł brutto. Świątek, piątek i niedzielę trzeba pracować za marne grosze.
Maria Olszak-Winiarska, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych na Lubelszczyźnie wręczyła Genowefie Tokarskiej, wojewodzie lubelskiemu petycję.
- Jest pani przedłużeniem szczebla rządowego, przychodzimy do pani także jako do kobiety - powiedziała. - Prosimy o interwencję. Podnoszenie wynagrodzeń tylko lekarzom uważamy za głęboko krzywdzące i niesprawiedliwe. Oczekujemy zwołania sztabu kryzysowego przy wojewodzie i przyjazdu minister zdrowia.
- Jestem kobietą i rozumiem was - odparła wojewoda Tokarska. - Nie można jednak urządzać takich samowolek. Miała przyjść delegacja, a zrobił się wiec.
Dzwonił komendant policji, pytając co się dzieje w urzędzie. Jestem konkretna. Nie będę was czarować spełnieniem wszystkich postulatów. Zleciłam kontrole w szpitalach, aby wiedzieć jakimi pieniędzmi dysponują dyrektorzy, jakie są płace. Nie wiem czy minister Ewa Kopacz zechce przyjechać.Na pewno nie zostawię was samych sobie.
W poniedziałek pielęgniarki rozpoczynają protesty w szpitalach.
- Każde wolne pieniądze powinny być przeznaczone na pielęgniarki - powiedziała dziennikarzom na zakończenie Olszak-Winiarska. - Chodzą słychy, że od kwietnia lekarze szykują się do kolejnego walki o kolejne podwyżki.