W ubiegłym tygodniu policjanci chcieli dostać się na farmę w Ludwinowie, ale nie zostali wpuszczeni za bramę. Wiemy, że policja przesłuchiwała w tej sprawie Radomira Bańko, powiatowego lekarza weterynarii. Bańko, który wcześniej utrzymywał, że z bydłem Karpia nie dzieje się nic złego, teraz nie chciał z nami rozmawiać.
Ustaliliśmy, że na farmie nie prowadzi się księgi rejestracji zwierząt,
a w związku z tym nie wiadomo, ile krów i młodego bydła powinno tam być. Niedawna inspekcja przeprowadzona przez pracowników Lubelskiego Oddziału Regionalnego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa potwierdziła, że dla 80 krów nie sporządzono wymaganej dokumentacji, a 76 nie ma kolczyków. Inne liczby podała nam Iwona Musiał, rzecznik prasowy ARiMR w Warszawie. Stwierdziła, że paszportu nie ma tylko 6 sztuk bydła spośród 435 znajdujących się na farmie. Poinformowała też, że w czasie kontroli zdechły trzy nieoznakowane krowy.
– Inspekcja potwierdziła, że stan zdrowia zwierząt jest zły – powiedziała Iwona Musiał. – Brakuje też bieżących zapisów w księgach stada. Właściciel farmy nie aktualizował informacji o przemieszczeniach, padnięciu czy utylizacji zwierząt.
31 grudnia ub.r. dyrektor Oddziału Regionalnego ARiMR w Lublinie nakazał usunąć wszystkie zaniedbania. O wynikach kontroli poinformowany został główny lekarz weterynarii. Niestety, do tej pory nikt nie podjął żadnych kroków. Anna Karp, współwłaścicielka farmy, odmówiła nam jakichkolwiek informacji, dopóki nie zostaną uporządkowane sprawy własnościowe.