Dyrektor szpitala w Biłgoraju zawiesił wczoraj po południu funkcjonowanie oddziału ginekologiczno-położniczego. Lekarze są oburzeni.
O konflikcie pisaliśmy już kilka razy. Lekarzom z oddziału ginekologiczno-położniczego wygasły pod koniec grudnia kontrakty. Dyrektor Oleszczak nie chciał ich odnowić. Zaproponował jednak umowy o pracę na niekorzystnych – jak podnosili lekarze – warunkach. Lekarze ich nie podpisali.
Wczoraj, mimo decyzji dyrektora, oddział pracował normalnie. Na oddziale przebywało 13 pacjentek i przyjmowano następne kobiety. Lekarze nadal pełnią bezpłatnie dyżury.
Gorąca sytuacja w biłgorajskim szpitalu była tematem rozmów, jakie we wtorek do późnych godzin wieczornych prowadzono w lubelskim NFZ. Uczestniczyli w nich dyrektor szpitala i starosta biłgorajski. – Przedłużanie konfliktu może doprowadzić do odebrania placówce prawa do świadczenia usług medycznych na oddziale – mówi Tomasz Kwiatkowski, zastępca dyrektora ds. medycznych
lubelskiego NFZ. Daliśmy staroście i dyrektorowi kilka dni na przedstawienie sposobu wyjścia z sytuacji.
Wczoraj dyrektor szpitala próbował podjąć negocjacje z lekarzami, ale nie przyniosło to żadnego rezultatu. – Dyrektor nadal proponuje nam tylko półroczne umowy o pracę – denerwują się lekarze. – Do niczego w ten sposób nie dojdziemy.
Wczoraj dyrektor był dla nas nieuchwytny.