W poniedziałek prokuratura poinformowała o błędach śledczych z Włodawy w sprawie oskarżenia marszałka Grabczuka i księdza Grzegorza K.
Sprawami dotyczącymi żołnierzy zajmują się bowiem prokuratury wojskowe. To tylko jedno z niedociągnięć śledztwa.
Przypomnijmy. W ubiegłym tygodniu do Sądu Rejonowego w Lublinie wpłynął akt oskarżenia przeciwko Krzysztofowi Grabczukowi i księdzu Grzegorzowi K. Włodawska prokuratura oskarżyła pierwszego z nich, że będąc prezydentem Chełma, poświadczył nieprawdę w dokumencie.
W ten sposób miał pomóc duchownemu zdobyć bezprawnie 137 tys. zł na rozbudowę ośrodka Caritas. Z kolei ksiądz jest oskarżony o posłużenie się tym dokumentem. Tuż po wpłynięciu sprawy do sądu Prokuratura Okręgowa doszła do wniosku, że w śledztwie nie sprawdzono istotnych dowodów.
Prokuratorzy zabiegają teraz w sądzie o zwrócenie im sprawy, żeby uzupełnić dokumentację. O jakie dowody chodzi? Tego prokurator Lepieszko nie chciał ujawnić.
Błędy popełnił też chełmski ośrodek Prokuratury Okręgowej, który nadzorował pracę prokuratorów z Włodawy. Nie zastrzegł, że chce skonsultować akt oskarżenia, zanim trafi do sądu. Jak już informowaliśmy wczoraj, stanowisko ma za to stracić Wiesław Tulikowski, szef ośrodka. Prokurator okręgowy w Lublinie wystąpił już o jego odwołanie.
- O ewentualnej odpowiedzialności innych prokuratorów, którzy zajmowali się tą sprawą, będzie można mówić po zakończeniu postępowania wyjaśniającego - dodaje Lepieszko.
(er)