- Cytrusami się nie zajmujemy - pełniący obowiązki powiatowy lekarz weterynarii Paweł Piotrowski był rozbawiony naszym pytaniem. Jego podwładni kontrolują rzeźnie, ubojnie i masarnie. Zbadane mięso stemplują, a producentom i przetwórcom przyznają specjalne numery identyfikacyjne. Okrągły symbol z rzędem cyfr i literami "IW” poświadcza, że oznaczone nim produkty są bezpieczne dla konsumentów a zakład, w którym powstają, znajduje się pod stałym nadzorem Inspekcji Weterynaryjnej.
Takie same symbole znalazły się tymczasem na naklejkach na stoisku z owocami i warzywami.
- Nie powinno ich tam być - twierdzi Piotrowski. I zapowiada, że całą sprawę będzie wyjaśniał w dyrekcji hipermarketu przy ul. Zana.
- Rolki używanych przez nas etykiet z takim symbolem dostaje tylko masarnia. Wykonywane są specjalnie dla niej - zarzeka się Andrzej Łopucki, zastępca dyrektora hipermarketu na LSM. Gdy dowiedział się, że mamy taką etykietę odklejoną od cytryny, stwierdził, że musiało dojść do pomyłki lub złośliwego żartu pracownika, który włożył do drukarki w wadze nieodpowiednią rolkę naklejek.
Powiatowy lekarz weterynarii uspokaja. - Hipermarket jest pod naszą stałą kontrolą - mówi Piotrowski. - Więc nawet jeśli okazało się, że symbole przypadkowo znalazły się na owocach, to ich obecność na mięsie przypadkiem już nie jest.