Żeby zarobić w skupie złomu 60 złotych, złodziej zniszczył maszt z aparaturą meteorologiczną wartą... 250 tysięcy złotych
40-letni Grzegorz R. zakradł się na ogrodzony teren przy ul. Doświadczalnej w Lublinie pod koniec ubiegłego tygodnia. Punkt badawczy ma tam Instytut Agrofizyki Państwowej Akademii Nauk. Na pięciometrowym maszcie zamontowana była droga aparatura meteorologiczna.
Ale to nie ona zwabiła złodzieja. Zainteresowały go aluminiowe rurki, z których zbudowany był maszt. - Przeskoczył przez ogrodzenie, poodcinał mocowania i porozkręcał całą konstrukcję - mówi Magdalena Jędrejek z lubelskiej policji. - Skradzione elementy powynosił na pobliski poligon wojskowy, gdzie pociął aluminiowe rurki i zabrał ze sobą. Resztę porzucił.
Łup trafił do punktu skupu złomu. Złodziej za aluminiowe rurki dostał 60 złotych. W skupie podał fałszywe nazwisko.
Kradzież odkrył w piątek rano pracownik opiekujący się aparaturą. Według jego szacunków maszt był wart 1,5 tys. zł. O wiele więcej, bo aż 250 tys. zł kosztował zamontowany na nim sprzęt.
Policjanci zaczęli poszukiwania złodzieja od sprawdzenia najbliższych skupów złomu. Pocięte rurki odnalazły się w punkcie przy Drodze Męczenników Majdanka. Skupujący znał z widzenia mężczyznę, który je przyniósł. Po kilku godzinach policjanci zatrzymali Grzegorza R. - Przyznał się - dodaje Jędrejek. - Na poligonie policjanci odnaleźli część elementów mocujących maszt oraz zdemontowaną aparaturę pomiarową. Straty zostaną dokładnie oszacowane w ciągu kilku dni, po sprawdzeniu czy uszkodzone nie zostały również urządzenia znajdujące się pod ziemią.
Grzegorz R. jest już na wolności. Policja chciała, żeby jego czyn uznać za kradzież z włamaniem. Grozi za to do 10 lat więzienia. Ale prokurator uznał w sobotę, że rabusiowi można zarzucić tylko zwykłą kradzież. Nakazał mu zgłaszać się w komisariacie i puścił wolno.
Plaga
Złodzieje, żeby zdobyć kilkadziesiąt złotych, nie cofają się przed niczym. Ze studzienek telekomunikacyjnych giną setki metrów przewodów. Z cennych elementów okradane są wagony kolejowe. Na Centralnej Magistrali Kolejowej koło Zawiercia (pogranicze Śląska i Świętokrzyskiego) w nocy z piątku na sobotę zniknęło 176 metrów trakcji elektrycznej. Pociągi musiały jeździć objazdami i miały ok. 2,5 godziny opóźnienia.