Ukraińcy pracujący "na czarno” na widok obcych uciekają z pola. To ma być sposób na uniknięcie mandatu. Tymczasem Inspekcja Pracy może ukarać jedynie rolników, którzy prowadzą działalność gospodarczą. Innych jedynie poucza.
Legalne zatrudnienie pracownika sezonowego to dodatkowy koszt, a ceny owoców nie są wysokie. – Na skupie truskawki kosztują od 2 do 2,30 zł za kg. Za zebraną łubiankę (ponad 2 kg – red.) płacę ludziom po 2 zł. A gdzie moja praca czy pieniądze, które wydałam za nawozy i opryski? – pyta pani Irena.
Właścicielka gospodarstwa narzeka też na przepisy. Tłumaczy, że aby załatwić formalności związane z zatrudnieniem obcokrajowca musi jechać aż do Opola Lubelskiego. – Zajmuje to dużo czasu. Takie sprawy powinno się załatwiać w Urzędzie Gminy – mówi kobieta.
Pomysł ten popiera wójt gminy Chodel. I dodaje: Dla mnie takie kontrole inspekcji pracy to administracyjne przyspieszenie upadku rolnictwa. Pracodawca musi opłacić pracownikowi ubezpieczenie i podatek. Z tysiąca złotych, które zapłaci pracoewnikowi, musi odprowadzić 300 zł. Trzeba zmienić przepisy, a nie prześladować rolników – postuluje Jan Majewski.
Pracownicy lubelskiego oddziału Państwowej Inspekcji Pracy nie omijają okolic Chodla, Kraśnika i Urzędowa. Kontrolują czy przy zbiorach pracują obcokrajowcy i czy są zatrudnieni legalnie. – W zeszłym roku przeprowadziliśmy w sumie 18 kontroli u rolników, którzy nie prowadzą działalności gospodarczej – przyznaje Krzysztof Sudoł, zastępca okręgowego inspektora pracy w Lublinie.
Inspektorzy stwierdzili, że na plantacjach rzeczywiście pracują Ukraińcy. Część rolników nie zgłosiła zatrudnienia obcokrajowca w Powiatowym Urzędzie Pracy. Nikt jednak nie został ukarany.
– Możemy karać tylko rolników, którzy mają zarejestrowaną działalność gospodarczą. W ubiegłym roku w powiecie opolskim przeprowadziliśmy dziewięć takich kontroli. Jednego pracodawcę ukarano mandatem w wysokości 1000 zł – dodaje Sudoł.