Wczorajszej nocy sypnęło i narciarze nareszcie mogą szusować na naturalnym białym puchu. Cieszą się i oni, i właściciele ośrodków narciarskich w regionie: Jacni, Bobliwie, Chrzanowie, Rąblowie i Sulowie.
- Jeździmy, jeździmy, nareszcie jest po czym - cieszył się wczoraj popołudniu Paweł Topolski z ośrodka narciarskiego w Jacni na Zamojszczyźnie. Na tym stoku śmigało wtedy zaledwie ok. 70 osób, ale obsługa spodziewała się jeszcze gości wieczorem.
Dzisiaj i jutro narciarzy powinno być w Jacni znacznie więcej. - W ciągu dobrego weekendu odnotowujemy ok. 6 tys. pojedynczych przejść przez bramki, ale zmieszczą się wszyscy, bo w sobotę zamierzamy uruchomić oba wyciągi - zapewniał nas Topolski.
Pojeździć można także w Bobliwie koło Izbicy, Chrzanowie nieopodal Janowa Lubelskiego, także w Rąblowie, Sulowie oraz, po kilku latach przerwy, na Białej Górze w Justynówce koło Tomaszowa Lubelskiego.
- W ciągu dwóch ostatnich lat obiekt nie pracował, bo po prostu nie pozwalały na to warunki - tłumaczył nam wczoraj Mariusz Malec, kierownik obiektów OSiR w Tomaszowie Lubelskim. - Nie mamy ani armatek, ani ratraka, by w czasie słabej zimy przygotować stok, ale wyciąg jest sprawny i w ten weekend rusza o godz. 10.
W Justynówce jednak, w przeciwieństwie do innych stoków w regionie, jeździć można tylko do zmroku. Obiekt nie jest bowiem oświetlony. Ale jego zarządcy liczą, że to za jakiś czas może się to jednak zmieni.
- To zależy już od władz Miasta, które ewentualnie wyłożą pieniądze na jakieś inwestycje - uprzedza Malec.
Warto dodać, że przy większości wyciągów na Lubelszczyźnie funkcjonują dobrze wyposażone wypożyczalnie sprzętu, można skorzystać z pomocy instruktorów narciarstwa, a w czasie przerw między kolejnymi zjazdami posilić się czymś w restauracjach i barach. (ak)