Milena, Marlena i Mateusz nie rozpoczną dziś lekcji w szkolnych ławkach. Czeka ich indywidualny tok nauczania. I dalsze leczenie.
Dodaje, że cała trójka ma jeszcze ortopedyczne śrubki i płytki powkręcane w ręce i nogi. Ale z ich zdrowiem z dnia na dzień jest coraz lepiej. Uraz psychiczny jednak w dalszym ciągu pozostał. - Początkowo dzieci nie chciały wychodzić z domu. Bały się. Powoli je namawiamy. A to lody, a to inne przyjemności, żeby tylko wróciły do normalnego życia.
Dziś zaczyna się nowy rok szkolny. Ale dzieci na razie do szkoły nie wrócą. Szkoła w Zofiówce przyznała im indywidualny tok nauczania. - Bo od przyszłego tygodnia zaczynamy rehabilitację w łęczyńskim szpitalu - wyjaśnia Dorota Ornal. - Po wypadku pozostały jeszcze urazy i drobne niedowłady, ale lekarze mówią, że po zabiegach wszystko powinno ustąpić.
Tymczasem - mimo obietnic drogowców - na feralnym odcinku drogi, gdzie doszło do tragedii, niewiele się zmieniło. - Nie ma ograniczenia prędkości ani zapowiadanych tablic ostrzegawczych - mówi pani Ornal. - Fakt, policja kręci się tu częściej. Raz są oznakowanym, raz nieoznakowanym radiowozem. Ale kierowcy nadal pędzą tu jak szaleni.
- Postawiliśmy tablicę "Uwaga wypadki” - broni się Janusz Wójtowicz, dyrektor lubelskiego oddziału Głównej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. - Zamierzamy zainstalować fotoradar. Kompletujemy dokumentację, aby w przyszłym roku tę drogę przebudować. Do tego potrzeba jednak czasu i dobrej współpracy z samorządem. A tej brakuje.