Do przetargu na sprzedaż łęczyńskiego targowiska przy ul. Braci Wójcickich nie stanął żaden oferent.
– Miałem rację – cierpko mówi Teodor Kosiarski, burmistrz Łęcznej. – Żaden kapitał zachodni nie wszedł, a my dalej zostaliśmy z problemem, co zrobić z tym pomnikiem megalomanii moich poprzedników.
Bazar, którego może Łęcznej pozazdrościć każde miasto na Lubelszczyźnie, jest o wiele za duży jak na potrzeby 23 tysięcy mieszkańców. Ruch jest tylko na tej części placu, gdzie handluje się owocami i warzywami. Pozostała powierzchnia świeci pustkami. Wiele boksów jest zamkniętych na głucho.
Władze miasta, zanim ogłosiły przetarg, proponowały handlującym na targowisku zawiązanie spółki i wykupienie gruntu, a potem także budynku. Odzewu nie było.
Zabudowania targowiska należą do Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, zaś działka, na której stoją, do miasta. Zarządzające bazarem PGKiM dokłada do interesu kilkadziesiąt tysięcy zł rocznie, ale nie może spróbować zarobić na tej działce, bo teren nie należy do niego. – Dlatego, w ubiegłym roku PGKiM złożyło wniosek o zakup działki pod targowiskiem – dodaje Renata Futa, skarbnik Łęcznej.
Rok temu przedsiębiorstwo chciało grunt kupić, ale teraz do przetargu nie stanęło.
– Abyśmy mogli stanąć do przetargu, musimy mieć zgodę Rady Nadzorczej – wyjaśnia Krzysztof Krzyżanowski, prezes PGKiM. – Tymczasem ta stwierdziła, że umowy pomiędzy miastem a przedsiębiorstwem są niejasne.
– Niejasności w umowach zostaną usunięte, ale stan faktyczny pozostanie – uważa Jerzy Małek, sekretarz miasta. – PGKiM nie kupi gruntu, bo ma teraz spore wydatki przy modernizacji oczyszczalni ścieków. Nie będzie zaczynać kolejnych inwestycji.
(rhs)