Dzieci z Tomaszowic (w gminie Jastków) od miesiąca nie mogą przenieść się do nowej szkoły i wciąż uczą się z zabytkowym pałacu. Powód? Jest problem z odbiorem obiektu. Szkoła jest zawilgocona.
Nowy budynek szkoły stoi na terenie podmokłym, w sąsiedztwie XIX-wiecznego pałacu, gdzie wciąż odbywają się lekcje. Budowa nowej szkoły zakończyła się w lipcu, a zajęcia miały się tam zacząć od nowego roku szkolnego. Jednak do tej pory nie udało się przeprowadzić placówki.
– W piwnicach mieliśmy wodę. Od maja jednak działa drenaż – wyjaśnia Helena Skomorowska, dyrektor Szkoły Podstawowej w Tomaszowicach. – Cały czas ogrzewamy budynek, ale potrzeba czasu, żeby wszystko wyschło. To jest dla mnie chore, że nie możemy się przenieść i cały czas tkwimy w budynku, gdzie rzeczywiście jest grzyb i wilgoć.
Szkoła nie może się przenieść, bo nie zakończył się jeszcze odbiór. Szkołę cały czas kontrolują różni urzędnicy.
Sanepid stwierdził, że część ścian jest zagrzybiona. – W jednej sali ściana jest zawilgocona – mówi Paweł Policzkiewicz, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie. – Jest to jednak bardziej sprawa dla nadzoru budowlanego, a nie dla nas.
Inspekcja pracy kontrolowała szkołę w zeszłym tygodniu. Nie było większych zastrzeżeń. – Szkoła ma uzupełnić dokumentację dotyczącą kotłów. Czy urządzenia te mają decyzję dozoru technicznego – wyjaśnia Krzysztof Sudoł, zastępca okręgowego inspektora pracy w Lublinie.
Urząd Dozoru Technicznego dokonał odbioru kotłowni za drugim podejściem. – Za pierwszym razem kotłownia w szkole nie została odebrana z powodu zalania. Było zawilgocenie – precyzuje Jarosław Migasiuk, dyrektor UDT, oddział w Lublinie.
Zdaniem dyrektor szkoły, z wilgocią w nowym budynku nie byłoby problemu, gdyby szkołę wybudowano w innym miejscu. – Konserwator zabytków nie zgodziła się, żeby postawić szkołę na wyżej położonym terenie – mówi dyrektor SP.
Potwierdza to urząd. – Trudno byłoby nam nie uwzględnić zabytkowego sąsiedztwa. Rzeczywiście, chcieliśmy, aby dachy obiektów nie przekraczały pewnej granicy – mówi Halina Landecka, lubelski wojewódzki konserwator zabytków.
– Jednak przez dwa lata mowa była jedynie o budowie hali sportowej, a nie szkoły i tego dotyczyły uzgodnienia. Można było przecież wybrać inną lokalizację – dodaje Landecka.
Nadzór budowlany nie dokonał jeszcze odbioru szkoły. Do sprawy wrócimy.