Jedna z odpowiedzi przyszła dopiero po roku. Zwykle musiał czekać ponad miesiąc. A prawo nakazuje dać odpowiedź w ciągu 24 godzin. Jeśli jest to niemożliwe – w uzgodnionym z redakcją terminie. Inni dziennikarze dostawali informacje od ręki. – Ich gazety mniej wnikliwie patrzyły burmistrzowi na ręce – mówił dziennikarz.
Burmistrz nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Wyrok zostanie ogłoszony we wtorek.