Posłowie PiS spotkają się ze Zdzisławem Michalczykiem, który oskarża wojewodę Genowefę Tokarską (PSL) o szantażowanie.
Michalczyk, były już przewodniczący Wojewódzkiej Rady Ochrony Środowiska, twierdzi, że Tokarska i Jan Buczma, dyrektor z Urzędu Wojewódzkiego, grozili mu ujawnieniem negatywnych wyników kontroli dotyczących jego działalności, jeśli nie odejdzie z WROŚ. Wojewoda zapewnia, że szantażu nie było.
- Prosiłam profesora o rezygnację żeby oczyścić sytuację - mówi Tokarska. Michalczyk został odwołany w środę przez WROŚ, automatycznie wypadł z rady nadzorczej Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Fundusz, którym rządzi teraz PiS, chcą przejąć wyrzuceni stamtąd rok temu ludowcy. Muszą mieć przychylnych ludzi w radzie nadzorczej.
Po artykułach prasowych Prokuratura Rejonowa Lublin Północ sprawdzi czy doszło do nadużycia władzy i przymuszania do rezygnacji z funkcji. Posłowie PiS zadecydowali dzisiaj, że na początku tygodnia spotkają się Michalczykiem i zdecydują co robić dalej. - Sytuacja jest bulwersująca. Taka "polityka kadrowa” jest niedopuszczalna w demokratycznym państwie w środku Europy - mówi poseł Krzysztof Michałkiewicz lider lubelskiego PiS.
rp