Mieszkańcy gminy Konopnica nadal nie mogą się dogadać, którędy ma przebiegać obwodnica Lublina. A wójt im w tym nie pomaga. Dlatego ponad tysiąc mieszkańców domaga się jego odwołania. Referendum w lutym.
Przyszła obwodnica Lublina już dawno podzieliła gminę. Gdy mieszkańcy części wschodniej gminy chcieli, aby Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad powróciła do planów przebiegu trasy z lat 80. ostro zaprotestowali ich sąsiedzi „zza miedzy”. Mimo próby bojkotu sesji rady (pisaliśmy o tym w Dzienniku 8 października) radni przegłosowali odsunięcie trasy od granic Lublina. Opinia rady trafiła na biurko dyrektora lubelskiego oddziału GDDKiA.
– 14 stycznia Komisja Oceny Projektów i Inwestycji w Warszawie zadecyduje, czy wydać kilkaset tysięcy na opracowanie kolejnego projektu – mówi Janusz Wójtowicz, dyrektor GDDKiA.
Ale na to nie pozwolą mieszkańcy zachodniej części gminy: Motycza, Sporniaka, Pawlina, Radawca. Chcą zaskarżyć uchwałę rady do sądu, domagają się nie tylko zmiany rady, ale także wyrzucenia wójta. – Rada od siedmiu boleści, a wójtowi nic się nie chce – argumentuje Ewa Żydek, jedna z osób zbierających podpisy pod wnioskiem o referendum. – Wójt dawno powinien przejść na emeryturę, skoro sobie nie radzi.
Pod wnioskiem o odwołanie wójta i radnych podpisały się 1102 osoby. Cała gmina liczy ok. 10 tysięcy mieszkańców. Dziś w Urzędzie Gminy komisarz wyborczy będzie weryfikował listy.
– Część z nich nie wiedziała, co podpisuje – twierdzi wójt. – Ludzie myśleli, że głosują przeciwko budowie obwodnicy.
Widmo utraty władzy nie po raz pierwszy stanęło przed wójtem. – Kilka miesięcy temu tym samym groził mi pierwszy komitet protestacyjny. Chcieli, żebym ich poparł. Teraz ci mi grożą – mówi Gołofit.