Co najmniej 100 tys. mieszkańców Lubelszczyzny pojechało za chlebem za granicę. To tak jakby wyjechali wszyscy mieszkańcy Zamościa i Kraśnika jednocześnie.
Krzysztof Kowalik wyjechał z Lublina do Londynu trzy lata temu, tuż po studiach (politologia na UMCS). - Chciałem poznać inną kulturę, a przy okazji trochę zarobić - opowiada. - Teraz pracuję jako barman w jednym z londyńskich pubów. Zarabiam co najmniej 6,5 funta za godzinę (ponad 30 zł - przyp. red.).
Krzysztof jest jednym z 2 milionów Polaków, którzy od wejścia Polski do Unii Europejskiej w 2004 r. wyjechali za granicę. Najwięcej z Podkarpacia, Śląska i Lubelszczyzny. Tak wynika z opublikowanego we wtorek raportu Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych o procesach migracyjnych w Polsce.
- Trudno mówić o dokładnych liczbach. Ale Lubelskie na pewno jest w czołówce - mówi dr Paweł Kaczmarczyk, jeden ze autorów raportu. - Chcemy, żeby analiza była punktem wyjścia do dyskusji, jak zapobiec emigracji.
Z raportu wynika, że co trzeci wyjeżdżający do Wielkiej Brytanii i Irlandii ma dyplom wyższej uczelni. Ponad dwie trzecie emigrantów to osoby między 18. a 34. rokiem życia. Wybierają Niemcy, Francję, Włochy i Wyspy Brytyjskie.
- Tam zarobią więcej niż w Polsce - tłumaczy Artur Syroka z Urzędu Pracy w Lublinie. - Wyjeżdżają, a my na gwałt szukamy pracowników budowlanych, sprzedawców, mechaników. Ale polskie płace odstraszają młodych.
Jak alarmuje Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych "Lewiatan”, brak kandydatów do pracy odczuło w zeszłym roku 60 proc. polskich firm. M.in. zakład budowlany Piotra Ambroziaka z Puław. - Żeby zatrzymać pracowników, musiałem im podnieść zarobki - przyznaje biznesmen.
W raporcie czytamy też, że emigrujemy i wracamy. - Trzech na czterech emigrantów przebywa poza granicą rok i krócej - podkreśla Kaczmarczyk. Tak jak Emilia z podlubartowej Kamionki, która wyjechała do pracy w Anglii w zeszłym roku, tuż po studiach w KUL. Wraca przed wakacjami, na swój ślub.
Współpraca Kordian Klaczyński, Londyn