Mieszkańcy Poniatowej Wsi (powiat opolski) mają dość. Wysypisko śmieci miało być zamknięte w ubiegłym roku, ale jest czynne do dziś. Nikt nie jest w stanie podać ostatecznego terminu. Mało tego, był plan jego rozbudowy
Zarządcą i właścicielem wysypiska jest Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Poniatowej. Są tam dwie niecki. Jedna, już pełna, na odpady przemysłowe, wybudowana została przez nieistniejące już zakłady EDA. Do drugiej, znacznie większej, trafiają odpady komunalne.
– Kilka dni temu dostaliśmy pismo, że PGK Poniatowa chce wykopać trzecią nieckę. To zdenerwowało mieszkańców wsi. Dlaczego nikt z nami tych planów nie skonsultował? Szef PGK zrobił projekt budowy nowej niecki bez naszej zgody – tłumaczy powód buntu Dariusz Celejewski, mieszkaniec wsi.
– Chodziło o pozyskanie ziemi z wykopu pod trzecią nieckę, aby przykryć dwie pierwsze – tłumaczy Piotr Kowalski, prezes zarządu PGK. – Była by to najtańsza forma rekultywacji pierwszych niecek. Musiałem się jednak wycofać z tego pomysłu, bo lokalna społeczność stanowczo się sprzeciwiła. W pewnym sensie ich rozumiem. – Od początku byłem przeciwny budowie trzeciej niecki. Oczekuję od szefa PGK planu rekultywacji przy udziale środków zewnętrznych – mówi z kolei Zygmunt Wyroślak, burmistrz Poniatowej.
Ale na tym nie koniec animozji. – Poprzednia burmistrz Poniatowej obiecała w kampanii wyborczej, że wysypisko zostanie zamknięte w 2015 roku. A my wciąż widzimy, jak przyjeżdżają ciężarówki przywożące nowe śmieci – denerwuje się Celejewski.
– Na razie nie mogę podać terminu zamknięcia wysypiska – mówi tymczasem Kowalski. – Nie przyjmuje ono już śmieci komunalnych, bo te jeżdżą do sortowni w Bełżycach. Wciąż jednak działa tam Punkt Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych. Być może samochody z gruzem czy starymi meblami ludzie mylą ze śmieciarkami?
Mieszkańcy narzekają także na wycieki z wysypiska brudnej wody. – Zatrute są nasze dwa źródełka, z których czerpaliśmy wodę do picia, bo była lepsza niż w wodociągu. Teraz ta woda śmierdzi – dodaje jeden ze starszych mieszkańców miejscowości. – Z wysypiska wręcz wypływa strumień z brudnej wody – dodaje Celejewski.
– W odwiertach służących m.in. do poboru próbek wody wokół wysypiska nie wykryliśmy zanieczyszczeń. Główna niecka jest wyłożona szczelną folią. Teraz, po opadach, może rzeczywiście być tam bajoro. Na pewno jednak nic nie wycieka poza nieckę – odpiera Kowalski.
Mimo wszystko sprawą zainteresował Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Lublinie. – Wyślemy na wysypisko kontrolę. Dlatego prosimy mieszkańców o kontakt telefoniczny z naszym inspektoratem, aby ułatwić nam kontrolę – mówi inspektor Arkadiusz Iwaniuk, zastępca dyrektora WIOŚ.