W Rykach zakończył się odłów karpia na świąteczny stół.
Gospodarstwo Rybackie w Kocku z siedzibą w Rykach jest największym producentem karpia w naszym regionie. Wigilijna ryba z Ryk sprzedaje się w całej Polsce. - Mamy odbiorców od Białegostoku po Wybrzeże, Kraków i Katowice - mówi Marian Rapacewicz, prezes Gospodarstwa Rybackiego Kock Sp. z o.o. z siedzibą w Rykach. - Bardzo dużo ryb sprzedaje się do Warszawy i okolic.
W piątek zakończył się tegoroczny odłów karpia. Ogółem ze stawów gospodarstwa rybackiego do odbiorców trafi ok. 380 ton ryb. Około 150 ton już zostało sprzedane, pozostałe ryby też są już zakontraktowane "na papierze”. - W tym roku odłowiliśmy o 20 procent mniej karpi niż w ubiegłym roku - dodaje Marian Rapacewicz - a to przez to, że maj był w tym roku zimny, ryby nie miały pokarmu naturalnego i nie urosły tak, jak powinny. Ale na pewno dla wszystkich wystarczy.
Zanim karp trafi na wigilijny stół, muszą minąć prawie trzy lata. Bo karp je i tyje od maja do sierpnia, a jak robi się chłodniej, to zapada w letarg i chudnie. - Karp jest jak niedźwiedź - wyjaśnia prezes Rapacewicz. - Latem gromadzi tłuszczyk na zimę, a potem zimą korzysta z tego, co zebrał w sezonie. Niekorzystna dla karpi jest też łagodna zima, bo ryby nie wpadają w letarg i nie wystarcza im zapasów. W tym roku karpie z Ryk ważą od 1500 do 2000 gramów. Takich ryb najbardziej pożądają klienci. Tych ponad 2-kilogramowych w tym sezonie nie jest dużo. - I te są najlepsze - kwituje Marian Rapacewicz - nie wiem dlaczego ludzie sobie wydumali, że nie. Duży karpik jest i smaczniejszy, i ość w nim łatwiej znaleźć.