Służby wojewody ostrzegają: W czwartek i piątek może znowu padać, momentami intensywnie. W nadwiślańskich gminach zaczynają się niepokoić
Służby wojewody lubelskiego monitorują sytuację i dmuchają na zimne. We wtorek dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Urzędzie Wojewódzkim Włodzimierz Stańczyk wizytował wały przeciwpowodziowe w powiecie opolskim. Jego zastępca Grzegorz Biszczak odwiedził z kolei okolice Kępy Gosteckiej.
- Czekamy na to, co wydarzy się na południu kraju. Na ewentualną powódź jesteśmy przygotowani lepiej niż w 2010 roku. Od tamtej pory wały zostały wyremontowane. Pod koniec tygodnia będziemy wiedzieć, jak rozwija się sytuacja. Jeśli opady będą tak intensywne, jak jest to zapowiadane, to fala powodziowa może do nas dotrzeć po weekendzie. Jesteśmy świadomi zagrożenia - mówi Marcin Bielesz, rzecznik prasowy wojewody lubelskiego.
O dobrym stanie obwałowań przeciwpowodziowych zapewniają władze gminy Wilków, która dotkliwie ucierpiała w czasie powodzi w 2010 roku. Przez ostatnie cztery lata wszystkie wały zostały tu naprawione. - To napawa optymizmem. Ale w tym czasie nie zrobiono nic, jeśli chodzi o koryto Wisły na odcinku od Małopolski do Włocławka. Na terenie naszej gminy z dna rzeki wybrano zaledwie kilka z kilku milionów ton piachu - mówi wójt Wilkowa Grzegorz Teresiński.
Inaczej wygląda sytuacja w gminie Łaziska, gdzie obecnie trwają prace remontowe na wałach. - Ale w sytuacji zagrożenia wykonawca jest zobowiązany je zasypać. Rozpoczęliśmy już przygotowania, sprawdzamy stan magazynów przeciwpowodziowych. Na pierwsze uderzenie jesteśmy przygotowani - zapewnia Tomasz Czyż, sekretarz gminy.
O możliwej powodzi w południowej Polsce, porównywalnej do tej z 2010 roku, mówią też Łowcy Burz. To grupa pasjonatów zajmująca się przewidywaniem pogody. Według nich, na południu kraju będzie padać od dziś do niedzieli.
- Dopóki nie będzie wiadomo, jak duża będzie fala na Wiśle, trudno powiedzieć, czy zagrożenie powodziowe dotrze na Lubelszczyznę. Jest spore prawdopodobieństwo, że powódź wystąpi na południu, ale nie jest to przesądzone - mówi Artur Surowiecki ze stowarzyszenia Skywarn Polska.