27 drzew rosnących przy ul. Lipińskiego chce wyciąć Lubelskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej, które planuje tu przebudowę sieci przesyłowej. Spółka twierdzi, że drzewa uniemożliwiają wymianę starych rur i zostały posadzone za blisko ciepłociągu, mimo to obiecuje oszczędzić jak najwięcej zieleni.
Przebudowa planowana przez LPEC ma polegać na zlikwidowaniu podstacji cieplnej obsługującej wiele budynków i zastąpieniu jej indywidualnymi węzłami. Dzięki temu poszczególne wspólnoty mieszkaniowe będą same decydować o tym, kiedy chcą włączyć ogrzewanie. Przy okazji na osiedlu wymienione mają być przestarzałe rury.
Chociaż prace mają się zacząć dopiero w przyszłym roku, to LPEC już teraz załatwia potrzebne dokumenty, w tym pozwolenie na wycinkę 27 drzew, które zdaniem spółki kolidują z inwestycją. Znajdują się m.in. w pobliżu bloków przy Lipińskiego 9, 13, 15, 21, 23, 25, 27 i 29 oraz Radzyńskiej 22.
– Drzewa, które rosną bezpośrednio na istniejącej sieci ciepłowniczej wymagają usunięcia, ponieważ uniemożliwiają wymianę starych, wyeksploatowanych rurociągów, co zagraża bezpieczeństwu dostaw ciepła w tej części miasta – wyjaśnia Teresa Stępniak-Romanek, rzeczniczka Lubelskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej.
Spółka podkreśla, że warunki techniczne określone przez Centralny Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Techniki Instalacyjnej wskazują minimalną odległość między drzewem a rurociągiem. – Wynosi ona dwa metry mierzone od rzutu korony drzewa do osi rurociągu – stwierdza rzeczniczka. – Sadzenie drzew bezpośrednio na trasie przebiegu sieci zagraża jej bezpieczeństwu, ponieważ system korzeniowy może ją uszkodzić. Ponadto uniemożliwia odkrycie rurociągu w przypadku awarii oraz przeprowadzenie wymaganych prac remontowo-modernizacyjnych.
Urząd Miasta jeszcze nie rozpatrzył prośby LPEC o pozwolenie na wycinkę. – Miasto aktualnie rozpatruje wniosek – informuje Monika Głazik z lubelskiego Ratusza. W przypadku siedmiu drzew spółka musi złożyć wniosek od nowa, ale do Urzędu Marszałkowskiego, bo to on decyduje o wycinkach na działkach należących do miasta. Pozostałych 20 drzew rośnie na gruntach innych właścicieli, więc o ich losach przesądzi Urząd Miasta.
Sama spółka zapewnia, że będzie się starała w jak największym stopniu oszczędzić osiedlową zieleń. – Uzyskana zgoda na usunięcie drzew nie będzie jednoznaczna z ich wycinką – przekonuje Stępniak-Romanek. – Ostateczna decyzja dotycząca ewentualnej wycinki zapadnie dopiero w trakcie prowadzonych prac i po ocenie, czy system korzeniowy nie zagraża bezpieczeństwu infrastruktury. W przypadku każdej tego typu inwestycji, jeśli istnieje tylko możliwość pozostawienia drzewa, nawet rosnącego w pasie 2 metrów od osi rurociągu, dokładamy wszelkich starań, aby się tak stało.
W zamian za usuwane drzewa posadzone mają być nowe.