Pisma wysyłane przez prywatną firmę do złudzenia przypominają urzędowy nakaz zapłaty. Za wpisanie do Krajowego Rejestru Pracowników i Pracodawców właściciele małych firm mają zapłacić 115 zł. – To tylko oferta handlowa – tłumaczy się nadawca.
Przedstawiciele banków oferowali założenie konta, a listonosz przyniósł list. Na kopercie widniała pieczątka nadawcy: Krajowy Rejestr Pracowników i Pracodawców przy ul. Złotej 61 w Warszawie. W środku, pismo i przekaz pocztowy na 115 zł wypełniony na nazwisko Furtaka.
– W pierwszej chwili pomyślałem, że to znowu jakaś opłata urzędowa, o której wcześniej nie wiedziałem – mówi Tomasz Furtak.
W załączonym piśmie Furtak przeczytał, że jego firma została wpisana do Ewidencji Działalności Gospodarczej w Urzędzie Miasta Lubartów oraz, że został utworzony Krajowy Rejestr Pracowników i Pracodawców. Za znalezienie się tam, trzeba "uregulować opłatę w wysokości 115 zł w nieprzekraczalnym terminie”.
Świeżo upieczony przedsiębiorca nabrał podejrzeń. – Dowiadywałem się wcześniej ile co kosztuje, ale o takiej opłacie nie słyszałem – mówi.
Podobne przesyłki otrzymali właściciele firm w całej Polsce. – Mieliśmy telefony od przedsiębiorców, którzy dostali takie pisma. Wszystkim tłumaczymy, że takiej opłaty nikt nie może żądać – mówi Andrzej Szerlak, dyrektor wydziału spraw administracyjnych lubelskiego Ratusza.
– Nie mamy nic wspólnego z firmą z Warszawy. Nie wysyłamy żadnych pism z blankietami do zapłaty – zapewnia Joanna Kowalska, rzecznik KRPiP z Bielska-Białej. – Za umieszczenie informacji na naszym portalu my nie pobieramy żadnych opłat.
Warszawski KRPiP nie jest instytucją państwową, ale firmą prywatną. W rzeczywistości ma siedzibę w Grudziądzu.
– Pismo było naszą ofertą handlową – mówi Marlena Hertzke z KRPiP. – Ktoś, kto prowadzi działalność gospodarczą powinien być świadomy, że nie na każde pismo musi odpowiadać wpłatą pieniędzy. Opłata jest dobrowolna.
Firma deklaruje, że zwróci pieniądze każdemu, kto źle zrozumiał jej pismo.