1,5 miliona zł spodziewają się uzyskać w tym roku władze Lublina z mandatów wypisanych przez Straż Miejską. Ratusz zastrzega, że nie należy tego traktować jak polecenie dla komendanta. Także w zeszłym roku rzeczywiste wpływy były mniejsze od planowanych
Kwota 1,5 mln zł z mandatów została wpisana do budżetu Lublina wśród wielu innych dochodów miasta. – To nie jest dla nas plan do wykonania – zapewnia Jacek Kucharczyk, komendant Straży Miejskiej. A urzędnicy tradycyjnie tłumaczą, że to tylko szacunki, bo jakąś kwotę trzeba było wpisać. Dokładnie taką samą wpisano do budżetu na zeszły rok. Ale faktyczne wpływy były mniejsze i na ostatni dzień grudnia – według oficjalnego sprawozdania finansowego z miejskiej kasy – wyniosły 1 246 539,72 zł.
Ratusz nie może traktować Straży Miejskiej jako „maszynki do zarabiania”. Koszt jej utrzymania kilkakrotnie przekracza wpływy z mandatów i ma wynieść w tym roku 8 mln 866 tys. zł. Tyle zapisano w kasie miasta, z czego 7 mln 827 tys. zł na wynagrodzenia.
Zarobki nie imponują. Początkujący strażnik może liczyć na 1600 zł na rękę. Tyle dostaną ci, którzy zostaną przyjęci w trwającym właśnie naborze na pięć takich stanowisk. – To uzupełnienie stanu kadrowego – wyjaśnia Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej, która do poniedziałku czeka na zgłoszenia kandydatów.
Zainteresowani muszą mieć co najmniej 21 lat, polskie obywatelstwo i przynajmniej średnie wykształcenie. Nie mogą być karani, zaś prawo jazdy nie jest konieczne. Ważna jest sprawność fizyczna, od jej sprawdzenia na torze przeszkód zacznie się selekcja chętnych.
Każdy będzie mieć dwa podejścia do toru, będzie się liczyć lepszy wynik. Tylko osoby, które przebrną przez tor wezmą udział w drugim etapie, czyli teście kwalifikacyjnym ułożonym z 60 pytań.
– O podstawowe przepisy – podkreśla Kucharczyk. Mowa m.in. o Ustawie o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, o strażach gminnych i kilku innych ustawach. – My nie oczekujemy, że ktoś będzie ekspertem w tych dziedzinach, bo w ciągu roku odbędzie szkolenie – zastrzega komendant.
Osoby, które udzielą co najmniej 55 proc. poprawnych odpowiedzi przejdą do rozmowy kwalifikacyjnej. Wtedy oceniane ma być m.in. opanowanie kandydata, mimika podczas rozmowy, umiejętność odpowiedzi na trudne pytania, motywacja do pracy, łatwość nawiązywania kontaktu, odporność na zaskoczenia, czy też szybkość diagnozowania zdarzeń.
Z obsadzeniem wolnych etatów komenda chce się uporać na tyle szybko, by nowi strażnicy zaczęli służbę 1 marca.