Konrad I. zadzwonił do sądu w Lublinie i postraszył, że zaraz wybuchnie bomba. Sąd na żarcie się nie poznał: dzisiaj skazał "dowcipnisia" na osiem miesięcy więzienia.
19-latek został zatrzymany kilkanaście dni później. Policjanci namierzyli telefon, z którego dzwonił. Mężczyzna przyznał się do straszenia sądu bombą. Przyznał, że chciał aby nie odbyła się rozprawa jego brata. Jego brat rzeczywiście miał 3 września proces, ale w Sądzie Rejonowym w Lublinie. Rozprawa odbyła się.
W grudniu mężczyzna został skazany przed Sąd Rejonowy w Lublinie na osiem miesięcy więzienia. Odwołał się od wyroku. Koniecznie chciał, żeby sąd okręgowy zawiesił mu wyrok i nie musiał go odsiadywać. Nic nie wskórał.
- W świadomy sposób chciał utrudnić działanie sądu – uzasadniała wyrok sędzia Dorota Janicka. – Nie ma tu podstaw do zawieszenia wykonania kary.
Tylko w ostatnim miesiącu pracownicy Sądu Okręgowego w Lublinie dwukrotnie musieli przerywać pracę bo ktoś telefonicznie straszył ich bombą.
- Zawsze wiąże się to z kilkugodzinną przerwą w pracy i opóźnieniem a nawet odwołaniem rozpraw – mówi Artur Ozimek, rzecznik SO w Lublinie. – Przyjeżdża policja pogotowie, energetycy. Budynek sądu jest duży, więc jego przeszukanie trwa długo.