Adam G. najpierw pobił się z własnym bratem. Potem chwycił za siekierę i zaczął maltretować siedzącego obok kolegę. Odciął mu głowę i poćwiartował ciało. Teraz na długie lata trafi do więzienia.
Adam G. został skazany na 25 lat pozbawienia wolności. – Z możliwością starania się wcześniejsze, warunkowe zwolnienie po 20 latach – podkreślił, ogłaszając wyrok, przewodniczący składu sędziowskiego Andrzej Klimkowski. Oskarżony słuchał tego z kamienną twarzą.
Inaczej było 22 stycznia ub. roku. Kilku kolegów z Leszkowic k. Lubartowa urządziło sobie libację. Zaczęli wczesnym popołudniem, wieczorem przenieśli się do rozpadającego się domu Henryka L. W pewnym momencie między braćmi Adamem i Henrykiem G. doszło do kłótni, a potem bójki.
W międzyczasie do domu wszedł Edward Z. – Nie spożywał z pozostałymi mężczyznami alkoholu, z nikim się nie kłócił – zaznacza sędzia Kowalski. – Agresja, którą miał w sobie Adam G., została skierowana w stosunku do Edwarda Z.
– Zadał mu kilka ciosów z twarz, w wyniku czego Edward Z. się przewrócił – dodaje sędzia. – Niespodziewanie dla innych osób, Adam G. chwycił stojącą nieopodal siekierę i zaczął zadawać nią ciosy. Uderzał po całym ciele, przede wszystkim w kierunku twarzy, tułowia i po kończynach. Edward Z. próbował się bronić, ale praktycznie było to niemożliwe.
Gdy zaczęła się jatka, Henryk L. (właściciel domu) wziął butelkę spirytusu i wyszedł na zewnątrz. Po powrocie zastał rozkawałkowane zwłoki Edwarda Z. (zabójca odciął mu głowę, a potem próbował poćwiartować ciało). To on zawiadomił policję. Kilkadziesiąt minut później śledczy znaleźli siekierę ze śladami krwi zamordowanego w domu Adama G.
Początkowo wszyscy mężczyźni biorący udział w libacji mieli postawiony zarzut zabójstwa. Potem jednak prokurator zmienił kwalifikację, oskarżając o zabójstwo Adama G. Pozostali zostali oskarżeni tylko o to, że wiedząc o zbrodni lub jej zamiarze nie powiadomili organów ścigania.
Henryk L. został za to w poniedziałek skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat, grzywnę i dozór kuratora, Tomasz P. – na dwa lata w zawieszeniu na pięć lat, grzywnę i dozór kuratora, a sprawa Henryka G. (brata głównego oskarżonego) została umorzona.
Poniedziałkowy wyrok nie jest prawomocny. Strony mają tydzień na odwołanie się od niego. Obrońca Adama G. już zapowiedział, że to zrobi.