Bandyta, zaczepił kobiety, które szły z dzieckiem ulicą. Zażądał pieniędzy. Gdy odmówiły zaatakował czteroletnią dziewczynkę. Policja go schwytała ale prokuratura zdecydowała, że będzie odpowiadał z wolnej stopy.
– Mężczyzna chwycił pod ramię dziewczynkę i zaczął ją przyduszać – mówi Renata Laszczka-Rusek z KWP w Lublinie. – Kobiet usiłowały go odepchnąć. Nie udało im się, bo napastnik był silny i dobrze zbudowany. Z pomocą ruszył przechodzień. Odepchnął napastnika, a potem odszedł.
Krzyki na ulicy usłyszeli policjanci z pobliskiego komisariatu. Pobiegli w tamta stronę. Kobiety pokazały im napastnika, który już się oddalał. Funkcjonariusze zatrzymali bandytę. 50-letni mieszkaniec Lublina był pijany. Gdy wytrzeźwiał usłyszał zarzut wymuszenia rozbójniczego, za co grozi do 10 lat więzienia.
Dziecko bardzo się wystraszyło, ale nie odniosło obrażeń. – 50-latek nie potrafił wytłumaczyć dlaczego swoją agresję skierował na dziecko – dodaje Laszczka-Rusek.
Mężczyzna jest już na wolności. Prokuratura zdecydowała, że nie będzie występować do sądu o jego aresztowanie. Zastosowała wobec niego dozór policji. Mężczyzna ma się systematycznie meldować w komisariacie.
– Nie mieliśmy jeszcze z taką sytuacją do czynienia – przyznaje Jadwiga Nowak, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ. – Podejrzany nie był dotąd karany, to raczej wybryk pijanego człowieka, który nie wiedział co robi. Dlatego nie występowaliśmy o jego aresztowanie.
Podstawą wystąpienia o aresztowanie mogłoby być to, że mężczyźnie grozi wysoki wyrok. Według prokurator Nowak, w tym konkretnym przypadku tak nie jest.