– Czuję się oszukany. Boję się o swoją przyszłość – mówi Bogumił Kozak, rolnik z Lublina. Deweloper postawił już na jego polu budynek, ale strony nie doszły do porozumienia i firma ostatecznie nie kupiła działki. Kozak został z nieukończonym blokiem, a deweloper oczekuje od niego zwrotu pieniędzy.
Bogumił Kozak, rolnik z Lublina, od ponad 50 lat mieszka przy ulicy Wyzwolenia. Wspólnie z bratem jest właścicielem ponadhektarowej działki. Kilka lat temu Grupa Deweloperska GD wyraziła chęć zakupu około hektara terenu, żeby postawić tam blok. O sprawie jako pierwszy napisał Kurier Lubelski.
– W 2012 roku podpisaliśmy umowę przedwstępną. Otrzymałem zadatek i zaliczkę, w zamian użyczyłem teren firmie, aby mogła otrzymać pozwolenie na budowę – tłumaczy.
W międzyczasie Grupa Deweloperska GD przepisała pozwolenie na spółkę-córkę – Lubelską Osadę. Lubelska Osada zaczęła budowę trzypiętrowego bloku.
– Na początku 2016 roku wygasła umowa użyczenia terenu. Mieliśmy podpisać akt notarialny, ale deweloper zmienił warunki. Chciał wykupić tylko cześć obszaru, a na pozostałej zostawił hałdę z wykopów – mówi rolnik. Jak wyliczył, koszt usunięcia hałdy to kilkaset tysięcy złotych.
Strony nie doszły do rozumienia. Kilka miesięcy temu Grupa Deweloperska GD rozwiązała umowę przedwstępną.
– Firma żąda od nas zwrotu zaliczki i zadatku. Straszą mnie też procesem o zwrot nakładów na budowę, czyli około 6 milionów złotych. To próba wywarcia na mnie nacisku – uważa.
Innego zdania jest Lubelska Osada oraz Grupa Deweloperska GD. Pod wystosowanym do mediów oświadczeniem podpisali się prezesi Piotr Gutek i Robert Kalicki.
– Działka została podzielona przez właścicieli. Mimo upływu terminu oraz naszych pisemnych wezwań do zawarcia umowy ostatecznej, panowie Kozak dwukrotnie nie stawili się w kancelarii notarialnej. Na trzecie wezwanie pan Bogumił, który działa również w imieniu swojego brata, stawił się z pełnomocnikiem. Oświadczył, że sprzeda działkę, ale za ponad dwukrotnie wyższą cenę niż ta uzgodniona w umowie przedwstępnej – czytamy w oświadczeniu.
Prezesi zapewniają też, że hałda zostałaby wykorzystana do obsypania budynku, a pozostałość usunięta. Rolnika nie przekonują te argumenty.
– Skoro deweloper chciał kupić mniejszy obszar, musiałem podnieść cenę. Nie wierzę też w zapewnienia o uprzątnięciu, bo wiąże się to z kosztami – dodaje.
Bogumił Kozak został na działce z niedokończonym blokiem. Budynek ma już konstrukcję, dach, stropy, drzwi i okna, ale wewnątrz nie został ukończony.
– Może stać w tym stanie przez wiele lat trwania procesu. W tej chwili do jego sprzedania potrzebna byłaby nowa umowa – mówi.