Mecenas Paweł S., który po pijanemu wjechał w Teatr Osterwy został wyrzucony z zawodu. Tak zdecydował we wtorek korporacyjny sąd. Wcześniej prawnik został skazany na karę więzienia w zawieszeniu.
Tak Sąd Dyscyplinarny Okręgowej Rady Adwokackiej w Lublinie ocenił zachowanie Pawła S. i wyrzucił mecenasa z zawodu.
- Adwokatem może być wyłącznie osoba nieskazitelnego charakteru. W tej sytuacji jedyną adekwatną karą jest wydalenie z adwokatury - wyjaśniła sędzia referent.
Jeden z sędziów zgłosił zdanie odrębne. Wyrok nie jest prawomocny. Paweł S. może się od niego odwołać do Wyższego Sądu Dyscyplinarnego Adwokatury. - Do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia sprawy może więc wykonywać swoją profesję - przypomina mecenas Jerzy Koszel, rzecznik dyscyplinarny lubelskiej adwokatury.
Kłopoty Pawła S. zaczęły się 18 września 2012 roku. Mecenas wjechał wówczas swoim chevroletem aveo w budynek Teatru Osterwy. Miał blisko 2 promile alkoholu w organizmie. Mundurowym wyjaśniał, że tego samego dnia wypił dwa piwa, a dzień wcześniej pół litra wódki. Był przekonany, że może już prowadzić.
Przekonywał, że wjechał w teatr, bo chciał ominąć kota, który wbiegł na jezdnię. Mecenas sugerował także, że działanie alkoholu mogły przedłużyć leki przeciwbólowe, które zażywał na zgagę i na bolący palec u nogi. Prokurator nie dał wiary wyjaśnieniom mecenasa. Prawnik bezskutecznie domagał się, by o jego sprawie nie informować mediów.
Dopiero za czwartym razem udało się formalnie postawić mu zarzuty. Adwokat nie stawił się w pierwszym, wyznaczonym terminie. Później dostarczał zwolnienia lekarskie. Kiedy akt oskarżenia wreszcie trafił do sądu, w ostatniej chwili ze sprawy wyłączył się sędzia. Okazało się, że Paweł S. to jego kolega. Do kolejnych opóźnień przyczynił się sam Paweł S. Nie stawiał się na rozprawach. Później wnosił o powołanie biegłego. Sprawdzał on, jak leki przeciwbólowe wpłynęły na stężenie alkoholu we krwi.
W maju ubiegłego roku sąd pierwszej instancji skazał adwokata na 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Sąd nałożył na niego również 3-letni zakaz prowadzenia pojazdów. Na poczet tej kary zaliczono okres od zatrzymania prawa jazdy. To oznacza, że we wrześniu tego roku adwokat będzie mógł legalnie usiąść za kierownicą.
Zgodnie z wyrokiem Paweł S. musi również zapłacić 2 tys. zł grzywny oraz 300 zł na cel charytatywny. Adwokat złożył apelację, ale w październiku Sąd Okręgowy w Lublinie utrzymał w mocy wyrok z pierwszej instancji. To umożliwiło rozstrzygnięcie sprawy przed sąd korporacyjny.
Adwokaci i paragrafy
Paweł S. to nie jedyny lubelski adwokat, którego wyrzucono z zawodu. We wrześniu ubiegłego roku ten sam los spotkał mecenasa Wojciecha W. To kara za oszukiwanie klientów. Adwokat miał brać od nich pieniądze za czynności, których nie wykonał. Wojciech W. odwołał się do sądu dyscyplinarnego przy Naczelnej Radzie Adwokackiej. Sprawa ma być rozstrzygnięta pod koniec marca.
Niezależnie od tego 40-latek odpowiada przed sądem za oszustwa. Miał wyłudzić od dawnych kolegów kilkaset tysięcy złotych. Obiecywał, że odda pieniądze, chociaż nie miał zamiaru tego robić. Wojciech W. pochodzi ze znanej, prawniczej rodziny. Jego ojciec, Zygmunt W. również ma kłopoty z wymiarem sprawiedliwości. Prokuratura oskarżyła go spowodowanie wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia.