Sądny dzień czeka dziś prezydenta Lublina. A wszystko po naszej wczorajszej publikacji, w której opisaliśmy ustalenia kontroli Regionalnej Izby Obrachunkowej w sprawie budowy wiaduktu nad al. Witosa w Lublinie. Opozycja będzie żądała wyjaśnień.
Do tego, że miasto weźmie na siebie część kosztów, prezydent zobowiązał się w porozumieniu, które podpisał na początku swej kadencji. I to mimo że w dokumentach nie ma słowa o tym, by spółka występowała do miasta o takie wsparcie i uzależniała od niego budowę wiaduktu.
Dlaczego postanowił wyłożyć pieniądze? – Stwierdziłem, że skoro w budżecie jest taki zapis, to takie ustalenia były – mówi Adam Wasilewski, prezydent Lublina. Twierdzi, że zdecydował się na wsparcie budowy, bo inwestycja była wcześniej wpisana do miejskiego budżetu.
Zdaniem RIO, Ratusz wydał pieniądze wbrew przepisom, bo nie zastosował ustawy o zamówieniach publicznych, a decydowanie o wyborze wykonawcy pozostawił CH Felin.
– Mamy świadomość pewnych wad dokumentacyjnych, pewnych braków i że to nie zostało zrobione doskonale – stwierdza Anna Morow, dyrektor Wydziału Audytu i Kontroli w Urzędzie Miasta.
Opozycja grzmi i zapowiada na dziś specjalną konferencję prasową w tej sprawie.
– Nie wyobrażam sobie, jak można podpisać coś takiego. To jak opowieść z Trzeciego Świata – mówi Piotr Kowalczyk (PiS), przewodniczący Rady Miasta.
– Prezydent złamał prawo i nie boję się tego powiedzieć – twierdzi Monika Wac, radna lewicy. – Podejrzewam, że to tylko pierwsza z takich afer – dodaje.
Zdaniem Wasilewskiego, miasto nie straciło. – Wydaliśmy 6,5 mln zł, a dostaliśmy majątek wart 43 mln zł – mówi prezydent.
Sprawę bada prokuratura.