- Oskarżony ma alibi - powtarzał wczoraj kilkakrotnie sędzia Jerzy Daniluk w uzasadnieniu wyroku uniewinniającego Michała W. od zamordowania swojej sąsiadki. Prokuratura już zapowiedziała odwołanie od wyroku.
Michał W., 19-letni sąsiad ofiary, został zatrzymany kilka dni po zabójstwie. W lubartowskiej komendzie policji przyznał się do morderstwa. To samo potwierdził na pierwszym przesłuchaniu w prokuraturze oraz w sądzie na posiedzeniu dotyczącym aresztowania. Potem wycofał się z tych wyjaśnień i twierdził, że jest niewinny.
Sędzia Daniluk, który przewodniczył Sądowi Okręgowemu w Lublinie, powiedział w uzasadnieniu wyroku, że przyznanie się do winy w komendzie policji nie może być brane pod uwagę, bo zostało uzyskane dzięki "niedopuszczalnemu naciskowi” funkcjonariusza policji. - Ten dowód został uzyskany niezgodnie z przepisami - mówił sędzia.
Michał W. opowiadał, że po zatrzymaniu został poddany "badaniu”. Policjant powiedział mu, że są dowody świadczące o jego winie i jeśli się nie przyzna to dostanie najwyższy wymiar kary, a w więzieniu będzie gwałcony. Sąd uznał, że późniejsze przyznania Michała W. były uzyskane zgodnie z prawem, ale mężczyzna nie mówił wówczas prawdy.
- Kiedy Iwona G. została zaatakowana, oskarżony był w sklepie - tłumaczył sędzia Daniluk.
Według sądu z zeznań świadków wynika, że poszedł tam o godzinie 17.30 i był do ok. 19.15. Potem wrócił do domu i o 19.18 zaczął dzwonić do swojej dziewczyny. Rozmawiali przez 20 minut, a potem jeszcze sześć razy.
Na ubraniu Michała W. nie znaleziono również żadnych śladów biologicznych, np. krwi ofiary.
Na odczytywaniu wyroku były obecne rodziny Iwony G. i oskarżonego.
- Ja państwu współczuję, rozumiem żal i gniew, ale nie może być on ślepy - mówił do tych pierwszych sędzia Daniluk.
Michał W. od ponad dwóch lat przebywa w areszcie. Wczoraj sąd nakazał go uwolnić. •