Autobusową linię 55 do Lublina reklamowano jako punktualną i wygodną. Ale na trasę trafiają także stare autobusy, po bilet ustawia się kolejka i o punktualności nie może być mowy. Po naszej interwencji ZTM zapowiada "rozmowy z przewoźnikiem.
Ale zapowiedzi zapowiedziami, a życie życiem. W weekend na trasie do Świdnika można było spotkać kilkunastoletni autobus. Wysłużone wnętrze niewiele nie kojarzyło się z komfortem, a przez brak automatu biletowego do kierowcy ustawiały się długie kolejki. Na jednym z przystanków przy ul. Racławickiej kierowca sprzedawał bilety przez blisko 4 minuty.
Opóźnienia są szczególnie uciążliwe w letnie weekendy, kiedy nawet główne linie autobusowe (nie licząc "dziewiątki") jeżdżą po Lublinie z 50-minutową częstotliwością i sprawna przesiadka może okazać się niemożliwa.
- Umawialiśmy się na autobusy z automatami biletowymi i takich pojazdów oczekujemy - mówi Artur Soboń, sekretarz Świdnika. - Jest to sprawa do wyjaśnienia.
- Od początku funkcjonowania linii, założenie jest również takie, aby autobusy te były wyposażone w biletomaty - przyznaje Góźdź. - Z uwagi na występujące awarie lub inne okoliczności mogą się zdarzać odstępstwa.
Ale w przypadku linii 55 obecność pojazdu bez automatu wcale nie wynika z awarii tylko z "innych okoliczności”. Jakich? Choć na zlecenie ZTM linię tę obsługuje Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne, to wspomniany autobus nie jest własnością tej spółki. MPK do części kursów wynajęło podwykonawcę, a jeden z jego pojazdów kursuje właśnie na linii 55.
- Podejmiemy rozmowy z przewoźnikiem, celem skorygowania przydziału, tak by cały tabor kierowany do obsługi linii nr 55 posiadał biletomaty - zapowiada Góźdź. Rozmowy ZTM z MPK mają zmierzać do tego, by miejska spółka wysłała swojego podwykonawcę na inną trasę, na której brak biletomatu nie będzie stwarzał tak dużego ryzyka opóźnień.