Młody mężczyzna od dwóch lat nie daje spokoju swoim sąsiadom w bloku przy ul. Jana Pawła II w Lublinie. Bije, grozi śmiercią, ordynarnie wyzywa, kopie w drzwi - mówią przestraszeni mieszkańcy. Niektórzy musieli się wyprowadzić.
- Rozbijałam kotlety na obiad, a tu huk, ktoś kopnął w drzwi. To był młody sąsiad z dołu. Krzyczał: "Jeszcze raz mi "kur...” stuknij, to ci męża "zapier...” - opowiada >Kurierowi< pani Sylwia. - Złożyliśmy doniesienie, ale chłopak przeprosił. Obiecał, że to się nie powtórzy. Wycofaliśmy skargę.
Po trzech miesiącach awanturnik zaczął walić w drzwi sąsiadów, tak mocno że zostawiał w nich dziury. Oskarżał, że stukają w podłogę, a on nie może tego hałasu wytrzymać. Mieszkańcy bloku mówią w "Kurierze", że przy okazji wygrażał, by uważali, bo może się im coś stać. 16 października mężczyzna pobił sąsiadkę pod blokiem. Kopnął ją w plecy i przewrócił na ziemię.
Kilkakrotnie wzywano policję, ale kończyło się tylko na spisaniu mężczyzny. Wszystkie sprawy zostały umorzone. Prokuratura też się tym nie zajmuje, bo kobieta doznała tzw. obrażeń poniżej siedmiu dni, czyli lekkich.
Policja prowadzi zaś postępowanie, w którym mężczyzna występuje w charakterze poszkodowanego. Zaatakowano go po zajściu z sąsiadką. Sylwia i jej mąż Jacek dali za wygraną. Sprzedali mieszkanie i przenieśli się na stancję.