Pracownica Wschodniego Banku Cukrownictwa przywłaszczyła blisko 100 tys. zł – dowiedział się wczoraj Dziennik. Bank zwolnił ją dyscyplinarnie z pracy i zawiadomił prokuraturę. Kobieta to bliska krewna jednego z lubelskich parlamentarzystów.
Urszula M. miała w banku założony rachunek oszczędnościowo-rozliczeniowy. Mechanizm oszustwa był bardzo prosty. Pracownica banku wypisywała na siebie czeki, które realizowała na poczcie. Wypłacano jej tam pieniądze. Czeki nie miały jednak pokrycia, ale nikt o tym nie wiedział. Spływały bowiem do banku, właśnie na biurko Urszuli M., która zajmowała się obsługą ROR. Kobieta przechwytywała własne czeki, które prawdopodobnie niszczyła. Dzięki temu udawało się jej ukryć przywłaszczenie pieniędzy. Jak długo trwał proceder – nie wiadomo. Jednak udało się nam dowiedzieć, że kobieta, żeby nie budzić podejrzeń, nie wypisywała dużych kwot.
– Poszła na urlop i wtedy zorientowaliśmy się, że coś jest nie tak – mówią w banku.
Braki w banku potwierdziła wewnętrzna kontrola. – Otrzymaliśmy zawiadomienie w tej sprawie, które zostało przesłane policji z poleceniem
wszczęcia śledztwa
– powiedział nam wczoraj Tadeusz Kubalski,
szef Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ.
Kobieta pracowała w banku od pięciu lat. Zwolniono ją na początku grudnia ub. roku.