Takiej góry pieniędzy Lubelszczyzna nigdy nie widziała. Fundusze z Unii Europejskiej są dla gmin, przedsiębiorców lub fundacji. Można za nie budować drogi, szkoły, szpitale lub kupić ciężarówkę.
Na razie zainteresowanie olbrzymią pulą pieniędzy jest znikome. - Wpłynęły zaledwie dwa wnioski - mówi Krzysztof Kuśmicki, dyrektor Departamentu Rozwoju Regionalnego w Urzędzie Marszałkowskim w Lublinie. - Jeden od szpitala psychiatrycznego w Radecznicy na kupno wyposażenia, drugi od gminy Parczew na budowę systemu wodno-ściekowego. Lawiny spodziewamy się w tym tygodniu. Jeżeli nie uzbiera się wystarczająca liczba projektów, powtórzymy nabór.
Ponad pół miliarda złotych to dużo pieniędzy. Ich wydawanie podzielono na trzy lata. W tym roku mamy 123 mln zł, w przyszłym 176 mln zł, a w 2006 roku - 229 mln zł. Projekty można składać na najróżniejsze pomysły. Na przykład na budowę drogi, szkoły, sali gimnastycznej, oczyszczalni ścieków, sieci teleinformatycznej. Na modernizację szpitala, na kawiarenkę internetową, odbudowę zabytków, rewitalizację starych dzielnic, zagospodarowanie byłych baz wojskowych lub pomieszczeń przemysłowych, np. takich, jak Ursus. Będą też dotacje dla firm szkoleniowych, dla małych przedsiębiorstw na zakup sprzętu itd.
Walczyć o unijną kasę mogą gminy, powiaty, organizacje pozarządowe, firmy duże i zupełnie małe. Jednym z przedsiębiorców, który skorzystał z funduszu, ale jeszcze przed wejściem Polski do unii jest Hieronim Chabros z Garbowa. Pan Hieronim ma małą firmę transportową.
- Sam sobie jestem kierownikiem i robotnikiem - mówi. - W ubiegłym roku dostałem z PHARE 43 tys. zł i kupiłem ciężarówkę. Zbieram zamówienia i przewożę owoce, cukier. A właśnie teraz ładuję na samochód wodę mineralną.
Hieronim Chabros dodaje, że trzeba się było trochę wysilić, żeby uporać się z formalnościami. - Żona ze szwagierką pomagały mi wypełnić wniosek o pieniądze - mówi. - Ale nie było to takie straszne. Potem złożyłem drugi. I dostałem, też z PHARE, 53 tys. zł na przyczepę.