Jestem bezdomna i żyję tylko na łasce siostry. Za miesiąc stracę zasiłek. Ale lubelscy urzędnicy tego nie rozumieją - żali się pani Elżbieta. Według nich, kobieta może liczyć na mieszkanie najwcześniej w przyszłym roku.
- Tylko że orzeczenie o stopniu mojej niepełnosprawności zostało wydane na czas określony, który kończy się 31 października - wyjaśnia kobieta. - Co dalej? Nie wiadomo.
Starała się o przyznanie renty rodzinnej. Ale komisja lekarska chełmskiego oddziału Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego uznała, że pani Elżbieta "jest zdolna do samodzielnej egzystencji” i renta jej nie przysługuje. Decyzję komisji kobieta zaskarżyła do sądu. Sprawa trwa.
Okazuje się także, że na razie nie przysługuje jej mieszkanie socjalne. Mimo że pani Elżbieta złożyła wniosek o przyznanie lokum już w 1997 r. - Teraz przydzielamy mieszkania tym, którzy zwrócili się do nas przed 1995 r. Tyle osób czeka w naszym mieście na lokal - wyjaśnia Ewa Lipińska z Miejskiego Inspektoratu Gospodarki Mieszkaniowej w Lublinie.
- Po 15 grudnia zapadnie decyzja, czy sporządzimy nowy wykaz wolnych mieszkań. Jeśli będzie taka lista, pani Elżbieta będzie mogła starać się o lokal - dodaje Lipińska. W najlepszym wypadku może więc liczyć na mieszkanie w przyszłym roku.
Do tego czasu Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Lublinie zaoferował bezdomnej miejsce w schronisku albo noclegowni. - Staramy się pomagać, jak tylko możemy - mówi zdawkowo Antoni Rudnik, dyrektor MOPR.
- Niewiele brakuje, żeby zaproponowali mi miejsce pod mostem - komentuje kobieta.
Pani Elżbieta napisała list z prośbą o interwencję do kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Kancelaria przesłała pismo do rozpatrzenia... lubelskiemu MOPR. A ośrodek kilka dni temu przysłał kobiecie wymijającą odpowiedź, że cały czas stara się problem rozwiązać. Ale o efektach tych starań nie wspomniał.
- Od dziesięciu lat walę głową w urzędniczy mur, a oni mówią, że pomagają - mówi rozżalona kobieta.