
O 16.50 na samym placu Litewskim w Lublinie zaczęły tworzyć się kilkuosobowe grupki. Z minuty na minutę przybywało ludzi. Stali wszędzie - koło fontanny, przy pomniku, w okolicach poczty. Tuż przed siedemnastą w sobotę około dwustu osób zgromadziło się przy tzw. baobabie - drzewie znajdującym się w centrum placu Litewskiego. - No już, już - krzyknął ktoś z tłumu. I wtedy się zaczęło.

- Na początku myślałam, że to jakaś manifestacja - mówi pani Hanna, która akurat wracała z pracy - ale jak wszyscy zaczęli się tak dziwnie zachowywać, to osłupiałam.
Tak reagowała większość osób. Niewielu wiedziało, że właśnie są świadkami pierwszego lubelskiego flash moba.
Czym jest flash mob? Z angielskiego to błyskawiczny tłum. To pewna forma współczesnego happeningu. Jej zasady są bardzo proste. Duża grupa ludzi zbiera się we wcześniej
w umówionym miejscu, wykonuje ustalone czynności i szybko się rozchodzi. Wiadomość o organizowanym flash mobie można uzyskać drogą internetową.