- Po tym zdarzeniu to już nie wiem do czego jestem zdolny - mówił dziś w lubelskim sądzie Michał L. , oskarżony o zabójstwo bezdomnego.
W Sądzie Okręgowym oskarżony mówił niewiele. Przytakiwał tylko głową, że potwierdza to co wcześniej wyjaśnił w prokuraturze.
Nocą 28 maja, pił z kolegą piwo. Na ławce przed kamienicą leżał nieznany mężczyzna. Michał L. nawet dał mu papierosa. Potem jednak kompan Michała podpalił ubranie nieznajomego. Oskarżony ugasił go piwem i …moczem. Potem mężczyźni zostawili go w spokoju. Michał L. jednak wrócił. Bił ofiarę butelką, uderzał nożem.
- Wpadłem w furię, nie pamiętam gdzie go "dziobałem” - opowiadał.
Mężczyzna twierdził, że wpadł w "amok”. Przyznał, że zaatakowany niczym go nie sprowokował.
- Ja się boję, że znowu to zrobię - twierdził.
Kompan Michała L. nie stanie przed sądem. Psychiatrzy uznali go za niepoczytalnego. Według nich Michał L. wiedział co robi. Sąd może jednak zlecić wykonanie nowej opinii.
er