Prokurator zajmie się sprawą budowy osiedla w wąwozie na Konstantynowie. Lubelscy urzędnicy zgodzili się na postawienie domków wbrew woli i protestom mieszkańców. Ale twierdzą, że wszystko jest zgodnie z prawem.
Powołują się też na opinię ekspertów, według których budowa może doprowadzić do katastrofy budowlanej – ma zagrażać nie tylko budowanym domom, ale też istniejącym. Szalę goryczy przelało to, że inwestor zbudował na dnie wąwozu tymczasową drogę, którą jeździł ciężki sprzęt (inspektor nadzoru budowlanego uznał ją za samowolę). Docelowo na kilkumetrowym nasypie ma w tym miejscu powstać droga dojazdowa do osiedla.
Mieszkańcy złożyli do Rady Miasta skargę na prezydenta i jego urzędników – o naruszenie prawa i zaniechania, które doprowadziły do dewastacji wąwozu. Na czwartkowej sesji, po burzliwej dyskusji, miejscy radni uznali skargę za zasadną.
Małgorzata Suchanowska z PiS już dzień wcześniej (na komisji rewizyjnej RM) mówiła, że jest oburzona decyzjami Ratusza w tej sprawie. – Pracą urzędu, który nic nie robi, żeby naprawić swój błąd. To jest żenada – grzmiała. W czwartek zwróciła się bezpośrednio do urzędników: Pamiętajcie, my jako mieszkańcy mamy rozum i oczy.
– Ja wiem, że formalnie wszystko da się wytłumaczyć. Ale chodzi o odpowiedzialność cywilną i merytoryczną – dodał Marek Jakubowski (PiS).
Ratusz tłumaczy, że inwestycja jest zgodna z planem zagospodarowania przestrzennego, który w 2002 r. uchwaliła Rada Miasta. Dlatego AZS dostał pozwolenie na budowę na zboczach wąwozu.
– W 2002 r. byłem w komisji urbanistyki – mówił radny Jakubowski. – Zostaliśmy wtedy w pewien sposób oszukani. Przedstawiono nam katastroficzny plan budowy w tym wąwozie drogi. Przyzwolenie na to, że zostawi się wąwóz w spokoju, a tylko przy koronie wybuduje się niewielką część mieszkaniową, wydawało się kompromisem.
Po 10 latach od tego czasu radni są zaskoczeni rozwojem wypadków. – Droga obsługująca to mini osiedle na początku miała prowadzić górą, a nie dnem wąwozu – podkreśla Jakubowski. – Radni, których w tej chwili się obciąża, nie mieli wiedzy, że ta decyzja spowoduje częściowe zasypanie wąwozu. Prawdopodobnie nie miał tej wiedzy inny wydział urzędu, który budował tam kanalizację sanitarną, która teraz zostanie zasypana.
– Skierowana tam przez nas kontrola nie stwierdziła niezgodności z prawem – odpowiedział prezydent Krzysztof Żuk. – Sprawa jest w prokuraturze. Poczekajmy na wynik postępowania.
Zawiadomienie do prokuratury złożyli mieszkańcy skupieni wokół Stowarzyszenia Obrońców Wąwozów "Zimne Doły”. – To, o czym państwo ze stowarzyszenia mówią, to skutek tego, że w 2002 r. został uchwalony plan w takim kształcie – tłumaczył prezydent. – Wnioski mieszkańców zostały wtedy odrzucone. Możemy to dziś krytycznie oceniać, ale uchwalony plan stał się prawem miejscowym. A to, czy Wydział Architektury w kolejnych latach wydał decyzje zgodne z prawem, zbada prokuratura.
– Nie zmienia to naszych odczuć, takich samych jak członków stowarzyszenia. Także u nas budzi to wątpliwości – przyznał Żuk.