Wywalczone przez mieszkańców boiska otwarto w środę za szkołą przy ul. Kalinowszczyźnie w Lublinie. To jedna z inwestycji zrealizowanych dzięki budżetowi obywatelskiemu, ale zarazem jedna z tych, które znacznie się opóźniły. Kilka innych wciąż czeka w kolejce.
Powiedzenie „obraz nędzy i rozpaczy” idealnie pasowało do poprzedniego boiska podstawówki nr 10, choć trudno to było nazwać boiskiem. Był to szary plac ze sfatygowanego asfaltu i równie stary, jak budynek szkoły. – Budynek powstał w 1957 roku – mówi Ewa Momot, dyrektorka „dziesiątki”, która musiała w takich warunkach organizować lekcje wuefu. – Dawaliśmy radę, ale było to trochę niebezpieczne.
To już przeszłość. W środę otwarto tu nowe boiska z syntetyczną nawierzchnią. – Mięciutkie. Kolana nie będą rozwalone – zachwala Momot. – Mamy tu piłkę koszykową, siatkową, ręczną, skok w dal, piłkę nożną też uda się zorganizować.
Nowe, oświetlone boiska sfinansowało miasto.
– Koszt tej inwestycji, wraz z dokumentacją, to 710 tys. złotych – informuje Tadeusz Dziuba, dyrektor Wydziału Inwestycji i Remontów w Urzędzie Miasta, gdzie gotowe są już projekty nowych obiektów sportowych dla kilku innych szkół. – Dokumentację mamy m.in. dla szkół nr 30, 28 oraz zespołu szkół przy Rzeckiego.
Prezydent podkreśla, że trzeba się zająć nie tylko podstawówkami. – Zaległości, co trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, są w szkołach – przyznaje Krzysztof Żuk. – Prezydenci poszczególnych kadencji przywiązywali jednak większą wagę do szkół podstawowych i gimnazjów. Czas jest na szkoły średnie – dodaje. Ale wszystkie placówki, niezależnie od tabliczki na budynku, muszą czekać, aż znajdą się pieniądze w miejskiej kasie.
Podstawówka na Kalinowszczyźnie miała to szczęście, że jej nowe boiska udało się przeforsować w ramach budżetu obywatelskiego. Głosowanie było wielką mobilizacją rodziców i uczniów. Na wykonanie robót trzeba było długo czekać, bo przeciągnął się przetarg. – Tak się zdarza, że przetarg trwa dłużej niż budowa – przyznaje Dziuba.
Nie tylko ta budowa okazała się torem przeszkód.
Stadion, boiska, skatepark
* Wciąż nie udało się rozpocząć prac na stadionie Sygnału wywalczonych w ramach budżetu obywatelskiego. Do pierwszego przetargu stanęły dwie firmy, z czego tańsza przekroczyła budżet inwestycji dwukrotnie, zaś droższa trzykrotnie. W nowym przetargu zrezygnowano z budynku z szatniami, ale i tym razem okazało się, że proponowane ceny przerosły wcześniejsze szacunki.
– Wątpliwości należało mieć od samego początku, czy wymaganie certyfikatu UEFA na murawę było właściwym zapisem, ale tak autorzy projektu napisali i do tego zebrali poparcie – ocenia Żuk. – Obniżyliśmy parametry murawy i szykujemy kolejny przetarg – mówi Dziuba. Prace uda się jednak wykonać dopiero w przyszłym roku.
* Budowa boiska przy ul. Siemiradzkiego stanęła, bo jej wykonawca zbankrutował i trzeba zinwentaryzować. – Firma splajtowała, zniknęła z rynku – mówi dyrektor miejskich inwestycji, który musi teraz zinwentaryzować wykonane prace i szukać kogoś, kto dokończy zlecenie. Problem jest też z obiektami sportowymi obok szkoły na Sławinie. Tu przetarg został przez miasto unieważniony, bo żadna z trzech firm nie spełniała oczekiwań Ratusza. W martwym punkcie utknął również skatepark przy Rusałce.
* Z kolei na Tatarach, przy Motorowej, duże opóźnienie „złapała” budowa placu zabaw. – Nie można było uzyskać pozwolenia na budowę, ponieważ mamy takie prawo, że jak się przechodzi przez teren spółdzielni, to musi być zgoda 100 proc. mieszkańców – wyjaśnia Dziuba. Sęk w tym, że zmarli lokatorzy dwóch mieszkań i sprawa ugrzęzła w procedurach.