Kiedyś pracowali w Służbie Bezpieczeństwa. Teraz wielu z nich też sobie nieźle radzi. Pracują w policji, mają agencje ochroniarskie, ludzie wybierają ich na radnych.
Listę kilkudziesięciu pracowników SB zamieściła w Internecie lubelska grupa „Ujawnić prawdę” działająca przy NSZZ „Solidarność”. Nazwiska znaleźli w materiałach IPN. Są tam osoby z okolic Zamościa i Chełma, a także ich miejsca pracy, stopnie, czasem staż. Niektórzy szkolili się w KGB. Sprawdziliśmy, co dziś robią dawni esbecy.
Piotr Jelonek jest wicedyrektorem Inspekcji Handlowej w Lublinie i byłym starostą krasnostawskim. – Ujawnienie tej listy, to dla mnie żaden problem. O SB pytany byłem wielokrotnie. A mimo to zostałem starostą. Pozytywnie przeszedłem weryfikację na początku lat 90. Zrezygnowałem wtedy z pracy w służbach. Bez problemu przyjęto mnie do pracy w szkole. To dowód społecznej akceptacji – tłumaczy Jelonek.
Artur Bara to emerytowany policjant, właściciel firmy ochroniarskiej i radny miejski SLD w Biłgoraju, a w latach 1985–1990 oficer wydziału V biłgorajskiej bezpieki. Z dużą swobodą opowiada o służbie w SB (patrz rozmowa na stronie 2). Co innego Antoni Adamowicz, kiedyś radny, teraz przewodniczący Zarządu Osiedla Różnówka w Biłgoraju, a na liście jako podporucznik bezpieki. – Nigdy z tymi służbami nie współpracowałem. Dlatego nie byłem nawet poddawany weryfikacji w 1990 roku i jeszcze przez sześć lat pracowałem jako zastępca komendanta w Biłgoraju – stwierdza kategorycznie i zapowiada, że pójdzie z tym do sądu.
– Ta lista to jakaś bzdura. Moje nazwisko tam jest, bo w SB pracowałem. Ale wymieniono tam wielu zacnych mieszkańców miasta, którzy ze służbami nie mieli związku, choćby jednego z prokuratorów – twierdzi Bara.
Zaprzeczają także inni. – Nie rozumiem. Jaki ja miałem związek z SB? – Tak zareagował Czesław Sokal, emerytowany milicjant, od trzech kadencji radny Biłgoraja. – Zaczynałem jako posterunkowy, a później przez 27 lat robiłem w ruchu drogowym. No, cukierków tam nie rozdawałem, ale z agenturą to ja na drodze kontaktu żadnego nie miałem.
Wielu pracowników SB jest teraz funkcjonariuszami policji. – Informacje na temat mojej pracy w SB są zastrzeżone, bez polecenia przełożonych nic nie powiem – ucina mł. insp. Cezary Czarnowski, zastępca szefa Komendy Powiatowej Policji w Tomaszowie Lubelskim, który na liście figuruje jako porucznik RUSW Biłgoraj.
Reporterzy Dziennika
Janusz Kurtyka
szef Instytutu Pamięci Narodowej
x Uważam, że w tym momencie jest to jedyna prawnie dopuszczalna forma lustracji. Sympatyzuję z nią, bo osoby, które były prześladowane przez agentów i funkcjonariuszy wreszcie uzyskały możliwość poinformowania społeczeństwa, o tym, kto je prześladował. Mogą też tego nie robić, to ich wybór. IPN odtajnia nazwiska osób, co do których nie ma wątpliwości, że współpracowały z bezpieką. W dodatku byli to agenci czynni – donosili na pokrzywdzone osoby.