Tadeusz Fijałka, zwolniony z funkcji prezesa Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Lublinie, chce przed sądem walczyć o swoje dobre imię.
Jesienią ub. roku NIK wytknął MPWiK nieprawidłowości. Chodziło o zarządzanie firmą w okresie, kiedy Tadeusz Fijałka był prezesem. Według kontrolerów, w latach 2005–2009 zarząd MPWiK zawarł umowy na 60 mln zł bez wiedzy rady nadzorczej i zgromadzenia wspólników. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie rzekomej niegospodarności w spółce.
Fijałka stracił pracę pod koniec marca, kiedy wrócił do firmy po sześciu miesiącach zwolnienia lekarskiego. Ratusz stwierdził, że prezes Wagner złamał prawo, ponieważ Tadeusz Fijałka był okresie ochronnym, tuż przed emeryturą.
Prezydent zażądał wyjaśnień. – MPWiK zadeklarował w tej sprawie możliwość zawarcia z Fijałką ugody przed sądem – wyjaśnia Mieczkowska-Czerniak.
Tadeusz Fijałka mówi, że nikt z jego byłej firmy nie kontaktował się z nim w tej sprawie. – Złożyłem pozew do sądu pracy, uważam, że spółka złamała prawo traktując mnie w ten sposób – zaznacza były prezes wodociągów.
Prezes Marek Wagner nie chce komentować sprawy i zasłania się ochroną danych osobowych.
Śledztwo prokuratury wszczęte po publikacji raportu NIK wciąż trwa. – Analizowane są dokumenty, przesłuchano kluczowych świadków – mówi Jacek Drabarek, szef bialsko-podlaskiego oddziału Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
– Na początku maja powinniśmy podjąć decyzję, czy będzie akt oskarżenia, czy śledztwo zostanie umorzone – dodaje.