Nawet kilkaset zł. więcej miesięcznie muszą dziś płacić lublinianie, którzy zaledwie rok temu wzięli kredyt złotówkowy na zakup własnego "M”.
Anna Osoba z Lublina przymierza się do kupna 60-metrowego mieszkania. - Potrzebuję na nie ok. 300 tys. zł i na taką kwotę zamierzam się zadłużyć - mówi pani Anna.
Eksperci doradzili jej, by wzięła kredyt we frankach szwajcarskich, a jego spłatę rozłożyła na 30 lat. - Żeby miesięczna rata nie obciążała nadmiernie domowego budżetu - wyjaśnia Maciej Krojec, dyrektor lubelskiego oddziału Money Ekspert.
- Zdecydowanie nie polecamy kredytów w złotówkach.
Gdyby pani Anna w czerwcu ubiegłego roku wzięła 300 tys. zł kredytu w polskiej walucie, to rok temu płaciłaby 1750 zł miesięcznie. A w czerwcu tego roku już 2100 zł! Wszystko za sprawą podwyżek stóp procentowych.
- Ostatnia była kilka dni temu. I do każdego 100 tys. zł kredytu trzeba doliczyć kolejne 17 zł miesięcznie dodatkowego kosztu - wylicza Krojec.
- Cała moja pensja idzie na spłatę kredytu. Żyjemy z pensji żony - przyznaje pan Łukasz, urzędnik z Lublina, który 2 lata temu kupił 75-metrowe mieszkanie. - Ten rok nas dobił, bo nasze zadłużenie właściwie rośnie. Myślimy o sprzedaży tego
mieszkania i kupnie mniejszego.
Mimo rosnących kosztów kredytów, biura nieruchomości nie narzekają na brak klientów. - To dlatego, że ceny mieszkań systematycznie idą w dół - tłumaczy Beata Próchniak z agencji nieruchomości Guzowski&Gozdecki z Lublina. - W tej chwili jest średnio o 15 proc. taniej niż rok temu. Mieszkanie do remontu kupimy w Lublinie za 4,2 tys. zł za mkw., a po remoncie za 4,8 tys. zł.
- Do końca roku ceny jeszcze nieznacznie spadną - prognozuje Paweł Majtkowski z Expandera. - Ale rewolucji cenowych nie będzie, bo popyt na nieruchomości nie maleje.