Na Lubelszczyźnie za jedzenie płacimy najwięcej w kraju! W dodatku tylko we wrześniu żywność podrożała więcej niż w ciągu całego tego roku.
Ten rachunek dokładnie zgadza się z najnowszymi wyliczeniami Głównego Urzędu Statystycznego. We wrześniu skokowo wzrosły ceny skupu pszenicy, żyta, mleka i drobiu (nawet o 20 proc.). A to natychmiast odbiło się na naszych portfelach. W sklepach, tylko w ciągu jednego miesiąca, podrożało masło (o 9 proc.), warzywa (8 proc.), pieczywo (7 proc.), sery i mleko (5 proc.).
- Ten skok faktycznie był drastyczny - przyznaje Grzegorz Kapusta, wiceprezes Spółdzielni Mleczarskiej w Rykach. - Rolnikom płacimy dziś za litr mleka średnio 1,5 zł. Wcześniej 1,1 zł. To natychmiast przekłada się na ceny detaliczne.
I choć jesteśmy regionem rolniczym, to właśnie mleko jest u nas najdroższe w całym kraju (3,18 zł za litr). Podobnie jak ser twarogowy (13,40 zł za kg), chleb (2,55 zł za półkilogramowy bochenek).
- Nie winiłbym za to rolników. To raczej małe nierentowne mleczarnie i młyny windują ceny, żeby jakoś wyjść na plus - uważa Robert Jakubiec, prezes Lubelskiej Izby Rolniczej. - W tym roku doszły do tego rekordowe ceny zboża i mleka. To musiało się odbić na rynku.
Podwyżki cen zbóż boleśnie odczuli też producenci makaronów. - Podnieśliśmy cenę o 8-10 proc. A sami za mąkę makaronową płacimy ponad 70 proc. więcej - ocenia Edward Piątek, producent makaronu spod Lublina.
Droższe zboże to droższe pasze. A to przekłada się na ceny mięsa, które w naszym regionie też są najwyższe. Za kilogram wieprzowiny z kością płacimy nawet 20 zł. - Drób też cały czas idzie w górę - dodaje Ryszard Uziembło, prezes Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy w Polsce.
Producenci przyznają, że rozmowy z handlowcami nie należą dziś do łatwych. Nikt nie chce brać na siebie ciężaru podwyżek.
- Staramy się być konkurencyjni cenowo - tłumaczy Aneta Domańska, dyrektor hipermarketu Carrefour w Lublinie.
W gorszej sytuacji są drobni handlowcy, którzy zaopatrują się u hurtowników, a nie jak hipermarkety, u producentów. - Na Lubelszczyźnie nie ma konkurencji między hurtownikami, więc musimy godzić się na coraz wyższe ceny - dodaje Tadeusz Kutnik, właściciel kilku osiedlowych sklepów spożywczych w Lublinie.