Ludzie wywłaszczeni z gruntów, na których stoi Leclerc przy Zana i Wioska Dziecięca SOS przy Jutrzenki żądają wielkich odszkodowań.
Przed laty zabrano ludziom grunty tłumacząc, że staną na nich osiedla. Blokowiska jednak nie powstały, ziemia została zagospodarowana inaczej, a ludzie domagają się teraz odszkodowań.
Największa sprawa dotyczy terenów przy ul. Zana, na których stoi teraz hipermarket Leclerc. W 1968 r. grunty te sprzedała państwu rodzina Jabłońskich, a przy transakcji zastrzeżono, że powstanie tu druga część os. Słowackiego. Plany poszły w odstawkę. Przez wiele lat była tu wytwórnia betonowych prefabrykatów. W 1995 r. miasto dało ziemię w użytkowanie wieczyste warszawskiej spółce Pergranso, która postawiła hipermarket. Od tamtej pory Ratusz zarobił na ziemi prawie 15 mln zł: 5,5 mln zł za grunt, 1,8 mln zł kary za niewybudowanie kina, a reszta to opłaty za użytkowanie ziemi.
Spadkobierczyni właścicieli żąda od miasta odszkodowania. Bo ziemię wywłaszczano na inny cel, a stanęło tu co innego. Ratusz walczył do końca, ale nawet Sąd Najwyższy orzekł, że roszczenia kobiety są słuszne. W podobnej sytuacji są prawowici właściciele ziemi przy ul. Jutrzenki, którą 20 lat temu zabrano im tłumacząc, że będą tu bloki osiedla Ruta. W tym miejscu stoi teraz Wioska Dziecięca SOS. Pięć różnych rodzin wytoczyło miastu pięć procesów. Ratusz przegrał wszystkie.
- Teraz sądy mają tylko orzec o wysokości odszkodowań za odebraną ziemię - przyznaje Andrzej Wojewódzki, dyrektor Wydziału Gospodarowania Mieniem w Urzędzie Miasta.
Odszkodowania, których domagają się autorzy pozwów, sięgają łącznie 18 mln zł. Procesy odroczono do początku maja. Ratusz chce do tego czasu przygotować ugody z właścicielami i zmniejszyć odszkodowania tak, by nie przekroczyły one łącznie 11 mln zł. Stawkę za metr kwadratowy ziemi przy Jutrzenki miasto chce zbić z 250 do 195 zł, a przy Zana z 500 do 470 zł, gdy obecnie ceny ziemi przy tej handlowej ulicy wahają się od 800 do 1300 zł za mkw.
- Oczywiście, chcemy zapłacić jak najmniej i jak najpóźniej - mówi Elżbieta Kołodziej-Wnuk, zastępca prezydenta Lublina. Dla miejskiej kasy nawet 11 mln zł to duża kwota. - Rezerwa budżetowa na to nie wystarczy i gdybyśmy musieli płacić od razu, trzeba by rezygnować z innych wydatków - dodaje.
Zarówno Leclerc, jak i Wioska SOS zaczęły budować na tych działkach za prezydentury Pawła Bryłowskiego.