Orlen Oil Motor Lublin z trzecim mistrzostwem Polski, a Bartosz Zmarzlik kończy sezon z kolejnymi wyjątkowymi osiągnięciami. Lider lubelskich Koziołków w 2024 roku poza złotym medalem w PGE Ekstralidze został też mistrzem Szwecji i dołożył kolejne indywidualne mistrzostwo świata.
Koniec sezonu 2024 to doskonała okazja aby przypomnieć najważniejsze sukcesy Zmarzlika. Zacznijmy od tego, które mogło umknąć części kibiców nad Wisłą. Pierwszego października lider Orlen Oil Motoru wraz z dwoma swoimi klubowymi kolegami: Dominikiem Kuberą i Mateuszem Cierniakiem zostali mistrzami Szwecji w barwach Lejonen Gislaveld.
W finale popularne „Lwy” zmierzyły się z Dackarne Malilla. W pierwszym meczu ekipa z trójki Polaków wygrała w gościach 47:43 i na swoim torze chciała postawić kropkę nad i. Miejscowi zaczęli znakomicie, bo w pierwszym biegu Cierniak i Kubera odnieśli podwójne zwycięstwo nad duetem rywali.
Potem jednak do głosu doszła Dackarna i prowadziła 14:10. Jednak w siódmej gonitwie Kubera i Cierniak pojechali na 5:1 i gospodarze znów byli na prowadzeniu. Trzeci z zawodników Orlen Oil Motoru – Bartosz Zmarzlik – spisywał się nieco słabiej i zdobył „tylko” dziewięć punktów, ale i tak Lejonen po trzeciej serii gonitw prowadziło 34:26.
„Lwy” mistrzostwo kraju zapewniły sobie po 13. biegu po świetniej jeździe Cierniaka i innego z Polaków – Kacpra Woryny. Ostatecznie Lejonen wygrało 49:41 i po zakończeniu zmagań trójka zawodników Orlen Oil Motoru mogła świętować mistrzostwo Szwecji.
Walka na torze
Kilka dni wcześniej Bartosz Zmarzlik sięgnął po indywidualne wyróżnienie: 28 września na koniec tegorocznego cyklu Grand Prix, które odbyło się w Toruniu zanotował zwycięstwo będące jego 26. indywidualną wygraną w karierze. Impreza na torze Apatorta, która kończyła tegoroczny cykl, rozpoczęła się niespodziewanie, bo Zmarzlik po trzech startach miał na koncie zaledwie trzy „oczka”. Lider Orlen Oil Motoru powalczył jednak do końca i „rzutem na taśmę” awansował do półfinałów, a w nich wywalczył przepustkę do decydującego wyścigu.
W finale żużlowcy postarali się o niesamowite emocje. Zmarzlik wystrzelił spod taśmy i od razu atakował po szerokiej. Był trzeci, drugi, ale walczył o pierwsze miejsce. W końcu zaatakował przy krawężniku i objął prowadzenie, ale zacięta walka na torze trwała do ostatnich metrów. Na szczęście z happy-endem dla Polaka, który przypieczętował w piękny sposób indywidualne mistrzostw świata.
Poniedziałkowy triumf z Orlen Oil Motorem w PGE Ekstralidze był dla Zmarzlika ostatnim akordem w sezonie 2024. Mecz ułożył się dla miejscowych tak dobrze, że w ostatnich dwóch biegach z udziałem lidera Orlen Oil Motoru zastosowano rezerwę taktyczną i Zmarzlik na tor już nie wyjechał zdobywając „tylko” dziewięć punktów (w każdym z trzech występów był pierwszy). Nie był jednak tym rozczarowany i po zakończeniu meczu w najlepsze bawił się z klubowymi kolegami, a potem spędził dużo czasu z najwierniejszymi kibicami wchodząc nawet do tamtejszego „młyna”.
Zawsze można być lepszym i szybszym
– Bardzo ważny był dla nas początek spotkania. Chcieliśmy zacząć od mocnego uderzenia i uniknąć niepotrzebnych nerwów. Cieszę się, że to nam się udało. Mieliśmy swój plan na ten mecz, a kiedy uzyskaliśmy sporą przewagę to potem byliśmy już zdecydowanie spokojniejsi – mówił Zmarzlik po spotkaniu w rozmowie z Canal Plus Sport.
Potem mistrz opowiedział jakie myśli towarzyszyły mu przy kolejnych zmaganiach na torze: – Na początku roku miałem dużo dobrych startów, a później zaczęło mi iść nieco gorzej. Jak to ja, zacząłem trochę za dużo kombinować. Było to podyktowane moją ambicją i chęcią lepszej jazdy. Szukałem znakomitych rozwiązań, a czasami trzeba po prostu cofnąć się do początku. Myślę, że przy pewnym poziomie dużą rolę odgrywa właściwe wyciąganie wniosków. Mi czasami po nocach śnią się różne rzeczy. Człowiek z roku na rok ma wrażenie, że wie o żużlu więcej, a nie do końca tak jest. Moim zdaniem zawsze można być lepszym i szybszym. Ale żeby tak było trzeba ze spokojem wyciągać wnioski. Najgorzej jest wtedy gdy ma się swoje założenia i plan, a nie udaje się tego przełożyć na tor. Co wtedy robić? Zaczynają się wątpliwości i trzeba uważać, by nie zamieszać za dużo.
Nowy sezon
Na koniec Zmarzlik podsumował swoje wyniki i zdradził jakie ma plany na przyszłość.
– To był mój ostatni występ w sezonie. Był on dla mnie ciężki, choć zdobyłem w nim indywidualne mistrzostwo świata, wygrałem ligę szwedzką i teraz triumfowaliśmy w PGE Ekstralidze. Z tego co wiem od 11 lat nikt nie zdołał sięgnąć po te trzy tytuły. Wiem jednak, że mogłem zrobić jeszcze więcej. Najważniejsze jest jednak to by mieć frajdę z jazdy, a kiedy ona znika to robi się naprawdę źle. Wcześniej szukałem niepotrzebnie „kwadratowych kół” i po prostu się zagubiłem. Ale to już za nami. Zrobimy sobie stosowne podsumowanie i ze spokojną głową będę przygotowywać się do nowego sezonu. Chce się cieszyć z jazdy, wygrywać i walczyć o kolejne cele.