Alina Gut zapomniała poinformować wyborców, że w przeszłości była aresztowana i osądzona za płatną protekcję.
Obecna posłanka wplątała się w jedną z najgłośniejszych spraw końca lat dziewięćdziesiątych. Prokuratura oskarżyła wtedy 10 osób (w tym Alinę Gut). Proceder polegał na sprowadzaniu do kraju samochodów, które według dokumentów były darowiznami dla parafii. Dlatego były zwalniane z cła i podatku. W rzeczywistości były odsprzedawane w prywatne ręce. Główny oskarżony - ksiądz Stanisław S. - wówczas proboszcz parafii w Wąwolnicy, został skazany na dwa lata w zawieszeniu na trzy i 20 tys. zł grzywny.
Przypadek Aliny Gut to odprysk tej sprawy. Kobieta odpowiadała za płatną protekcję. Przekonała jednego z uczestników afery samochodowej, że ma znajomości w Urzędzie Celnym w Terespolu. Dzięki nim miał uniknąć kłopotów związanych z udziałem w sprawie. Za przysługę dostała chiński dywan, który wówczas kosztował 3 tys. zł. Do tego doszła farba i roboty malarskie w jej domu, które wyceniono na 750 zł. Nic nie załatwiła, za to razem trafili przed oblicze sądu.
Gut przekonywała sąd, że nie domagała się dowodów wdzięczności, a za dywan zapłaciła. Tyle że jej nie pasował do mieszkania i oddała go... ówczesnemu szefowi Urzędu Celnego w Terespolu.
Proces toczył się przez trzy lata. Sąd ostatecznie uznał, że szkodliwość społeczna czynu Aliny Gut nie jest znaczna i sprawę umorzył. Ale to oznacza, że została uznana winną zarzucanych jej czynów. Umarzając sprawę nakazał zapłacić Alinie Gut 1 tys. zł na dom dziecka, zarządził przepadek dywanu na rzecz Skarbu Państwa i obciążył ją kosztami sądowymi.
Partyjni koledzy Aliny Gut nie mieli pojęcia, że stawała przed sądem za przyjęcia łapówki. - Nie kojarzę sprawy - przekonuje Krzysztof Filipek, szef lubelskiej Samoobrony. - Jest mi przykro, że dowiaduję się o tym od pani. Ale uważam, że taki incydent nie może zaważyć na karierze.
Rozmowa z Aliną Gut
• Przekonywała pani wyborców, żeby na panią głosowali, bo jest pani radcą prawnym, dba pani o prawo. Nie wspomniała pani o sprawie łapówki...
- Bo to jest sprawa umorzona.
• Ale sprawę umorzono warunkowo. A to oznacza,
że łapówkę pani wzięła.
- Ale sprawa jest zakończona. Nie chcę do tego wracać. Poza tym jestem chora i nie będę na ten temat rozmawiać.
• Wpłaciła pani 1 tys. zł na konto domu dziecka? Opłaciła pani koszty sądowe?
- Nie płaciłam żadnych kosztów
• A dom dziecka?
- Nie pamiętam.
Przypadki ludzi Leppera
Obecna pani poseł była jeszcze radną lubelskiego sejmiku, kiedy prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie udzielenia jej zapomogi przez Zarząd Województwa. W kuluarach sejmiku huczało, że ta zapomoga ma zachęcić Grabczan do popierania tracącej władzę koalicji. Ostatecznie prokuratura umorzyła śledztwo.
Stanisław Misztal
W zamojskiej prokuraturze toczy się śledztwo w sprawie fałszowania przez niego recept na środki zawierające testosteron. Kontrolerzy NFZ zakwestionowali 88 recept, które wystawił tegoroczny kandydat Samoobrony do Senatu (nie dostał się).
Marian Widz
W 2002 roku, jeszcze jako radny powiatowy, został zatrzymany przez policyjny patrol. Jechał dużym fiatem. Miał około 0,7 promila. Po sądowym wyroku stracił mandat radnego, ale wkrótce zasiadł w poselskiej ławie. W tegorocznych wyborach nie dostał się do Sejmu.
Stanisław Głębocki
Były poseł m.in. Samoobrony ma na koncie dwa wyroki. Za niepłacenie alimentów (pół roku więzienia w zawieszeniu) oraz groźby (w 1997 roku dostał 900 zł grzywny, zapłacił ją dopiero po dwóch latach).
NASZ KOMENTARZ
Od początku politycznej kariery, Andrzeja Leppera, człowieka przez sądy doświadczonego, otaczają ludzie z tzw. przeszłością. Elektorat Samoobrony w jednych wyborach obdarowuje ich, swoich kombatantów, mandatami poselskimi. A w drugich głosuje
na Prawo i Sprawiedliwość. Bo jak mawiali w „Samych swoich” – sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie.
Jerzy Szubiela